Pairing: T.O.P x G-Dragon (BIG BANG)
Tematyka: kpop, yaoi, pseudoangst
Ostrzeżenia: przekleństwa
Już trzeci raz przyłapuję się na chęci stchórzenia. Odwaga nigdy nie była moją stroną, szczególnie jeżeli chodziło o kwestie... towarzyskie. Teraz jednak nie mogę po angielsku wycofać się tylnym wyjściem. Wracam.
Samochód praktycznie nie rusza się z miejsca. Gdyby nie gigantyczny korek, w którym tkwimy niczym owady zalane w butelce, byłbym pewien, iż kierowca próbuje subtelnie dać mi czas do przemyśleń. Wolałbym już być na miejscu i nie musieć zastanawiać się nad tym wszystkim. Bóg albo światła nie chcą ułatwiać zadania. Dlatego przenoszę wzrok na drogę, by zająć się czymkolwiek innym. W pewnym sensie brakowało mi tych zatłoczonych ulic, ciągle trąbiących samochodów, odrzucających jaskrawymi barwami neonów, które nie gasną nawet w dzień... Seulu w jego środowisku naturalnym, nie z pocztówek, serwisów informacyjnych czy rozmów telefonicznych. Kurwa mać, naprawdę wracam.
Dojeżdżamy. Zabawne, jak bardzo cieszą mnie te słowa. Wystarczy jedynie, że wysiądę, przejdę się do niego i... To już nie zależy ode mnie. Nie mogę zaplanować tego z jaką siłą dostanę w twarz. Cholernie mi się należy, choć Daesung zapewniał mnie, iż miałem prawo. Gówno, a nie prawo. Zapalam papierosa, mimo że za chwilę pokażę się legionom czekających fanek i reporterów. Gdyby tutaj ze mną był, właśnie doświadczyłbym okraszonego bogatym słownictwem poszerzenia horyzontów, które usłyszałoby pół ulicy. Czasami wygodniej było bawić się w samotnego. Wysiadam, słysząc okrzyki i wypowiadane bez przerwy pytania. Uśmiecham się i powtarzam sobie po raz trzeci: wracam.
Gaszę szluga i powoli wchodzę do budynku. Jest w studiu. Stoi do mnie tyłem i krzyczy na Bogu Ducha winną Bommie, która nie potrafi się dopasować do jakiejś wielkiej wizji. Dziewczyna z uwagą wysłuchuje, doskonale zdając sobie sprawę, że on uwielbia jej głos, ale próbuje ją jakoś zmotywować. Na mój widok zastyga, niepotrzebnie zwracając jego uwagę.
Ji Yong odwraca się do mnie i także zamiera. Wydaje się, że w ogóle nie cierpiał z powodu mojego odjazdu. Żadnych worów po oczami ani ubytków w... Nie, kiedy podchodzi bliżej natychmiast zmieniam zdanie. To tylko warstwa kosmetyków.
Dalej na mnie patrzy, nic nie mówiąc. Kątem oka dostrzegam, jak Bom półgłosem wygania ekipę i sama wychodzi. Zawsze potrafiła doskonale zrozumieć sytuację. Późniejsze tłumaczenie wszystkim dlaczego G-Dragon próbował mnie zajebać, zajęłoby za dużo czasu, a sama informacja na pewno by przeciekła.
Znowu skupiam się na chłopaku. W tej chwili nasze twarze dzieli może kilkadziesiąt centymetrów. Wyciąga rękę, a ja odruchowo przymykam oczy. Nie uderza. Powoli sunie dłonią po moim policzku. Już zapomniałem jak lubiłem ten dotyk. Uśmiecham się lekko, nieco niepewnie, lecz on nie odwzajemnia. W końcu odsuwa rękę. Otwieram usta, by coś powiedzieć i w tym momencie policzkuje mnie z całej siły.
Boli. Cholernie boli. Musiał naprawdę włożyć całą duszę w ten cios. Nie jestem zdziwiony, raczej się na to przygotowałem. On odsuwa się ode mnie i wyciąga papierosy. Modlę się, by jakiś głupiec podczas mojej nieobecności nie zainstalował tu czujników dymu. Druga taka sytuacja raczej się nie powtórzy.
- Jesteś - mówi nieco ochrypłym głosem, wypuszczając z ust dym.
- Jestem - odpowiadam cicho.
Patrzy na mnie nieufnie, jakbym zaraz miał zniknąć albo przynajmniej wybiec z budynku. Dłuższą chwilę milczy, lecz nie nalegam.
- Wróciłeś.
- Wróciłem. - Wiem, że tego potrzebuje. Zapewnienia, czegoś, w czego uzyskanie nie wierzy ze względu na nasze wcześniejsze relacje.
Podchodzę bliżej, ale on cofa się o krok. Nie pozwala mi zmniejszyć dystansu. Drży, tak jak zawsze, kiedy próbuje powstrzymać płacz. Nerwowo bawi się szlugiem, patrząc w jakiś znajdujący się za mną punkt.
- Zostaję - odpowiadam cicho na niezadane pytanie.
Z jego piersi wydobywa się płytki, urywany oddech. Wreszcie przenosi na mnie wzrok i wyciąga z ust papierosa. Pozwala mi podejść bliżej.
Wróciłem.
Strasznie ciepło zrobiło mi się na sercu :3 TOP się boi, GD go bije, ale to jest takie... Po prostu pokazuje co on czuł. Szkoda tylko, że takie krótkie T^T
OdpowiedzUsuń