poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Diabeł ubiera się u Smoka - 1/2


Pairing: T.O.P x G-Dragon (BIG BANG)
Tematyka: AU nad AU, aktorzy i ich styliści
Ostrzeżenia: przekleństwa, papierosen
Kilka zdań tłumaczenia: To jest two shot, druga część jest już nawet połowicznie spłodzona. Ten fik napisałam ponad dwa tygodnie temu, ale zapomniałam opublikować go przed wyjazdem. Więc wszyscy czekający na kolejną część "SM Youth..." - don't worry, nie rozdrabniam się na inne fiki, zamiast wstawić nową część! Sama już w swoje zapewnienia nie wierzę, ale zakładam, że do końca tygodnia (czyli wakacji DDD:) na pewno wrzucę rozdział poprawczak. Na pewno.




Seung Hyun stukał palcami w blat. Otwarty laptop już dawno przestał zwracać jego uwagę, nawet nie słyszał wydobywających się z niego dźwięków. Chyba włączył coś na YouTube, pewnie któryś ze swoich wywiadów – inaczej mówiąc, nic, czego nie mógł pominąć. Zresztą w tej chwili zignorowałby nawet telefon od prezydenta. Nigdy nie sądził, że będzie się tak przejmować zwykłym wyborem stylisty.
Wybór może i był zwykły, gorzej ze zwykłością samego stylisty. Kwon Ji Yong. Ostatni z obrońców kraty i naczelny wróg poliestru. Objawienie modowe ostatnich lat – pojawił się znikąd i na stałe zagościł na ściankach. Znany głównie z tego, że dobrze wygląda w ubraniach, które nosi. Po paru miesiącach brylowania na salonach zorientował się, iż na samym wyglądaniu facet wiele w szoł biznesie nie osiągnie, więc przekwalifikował się na stylistę i projektanta. Z powodzeniem. Jakimś cudem wszyscy ludzie ubierani przez niego wyglądali dobrze, niezależnie, czy mieli na sobie kostium astronauty, czy suknię z gałęzi. Juror w czterech edycjach „Top Model”, jeden sezon w „The Voice of Korea” - wyrzucony z hukiem za niemerytoryczne wypowiedzi w stylu: „gdybym wiedział, jak się ubrałaś, w życiu bym się nie odwrócił!”. Pomimo aury kontrowersyjności wciąż notował wzrost popularności. Inaczej mówiąc, osoba, z którą uściśnięcie ręki poprawia ci pijar. A właśnie to było Seung Hyunowi potrzebne.
Dwanaście pijackich awantur w środku miasta, seksafera ze znaną łyżwiarką i jednoczesne podejrzewanie o homoseksualizm. Seung Hyun mógł być najprzystojniejszym i najpopularniejszym aktorem - po ostatniej rozróbie społeczeństwo nastawiło się przeciwko niemu. Musiał to zmienić. Jak najszybciej.
Menadżer, Kang Dae Sung, wychylił głowę zza framugi. Jego głos brzmiał profesjonalnie, ale nerwowe ruchy wskazywały na to, iż jest zaniepokojony. Przywołał Seung Hyuna gestem i wsunął mu do ręki telefon.
- Chce z tobą rozmawiać.
Seung Hyun zamrugał, ale odruchowo przyłożył komórkę do ucha.
- Halo?
- To chyba oczywiste, że jestem przy telefonie – nikt nie rozłączałby się, mogąc rozmawiać z t a k ą gwiazdą. - Głos Kwona Ji Yonga doskonale pasował do jego, jeśli wierzyć serwisom plotkarskim, aroganckiej osobowości. - Mam tylko jedno pytanie.
Oczywiście go nie zadał, zapadła cisza. Seung Hyun nie przepadał za ludźmi, którzy w tak tandetny sposób próbowali zwiększyć napięcie, mimo że sam tak robił. Westchnął głośno, jednocześnie starając się nie zrobić tego za niegrzecznie, po czym zapytał najmilszym tonem, na jaki było go stać:
- Jakie pytanie?
- Dlaczego chcecie mnie?
- Bo jesteś bardzo dobry – odpowiedział bez wahania.
- Jestem najlepszy.
Rzut słuchawką.
~~

Wbrew pozorom Kwon Ji Yong nie odmówił współpracy. Godzinę po rozmowie z Seung Hyunem zadzwonił do jego menadżera, przedstawił swoje wymagania i zaakceptował wszystkie poprawki. W gruncie rzeczy współpraca z nim mogła jednak nie okazać się tak problematyczna, jak przypuszczali. Stylista pragnął jednej rzeczy – możliwości pracy na terenie mieszkania aktora. Nie chciał się wprowadzać ani urządzać tam biura, po prostu żądał bezwarunkowego dostępu. Oczywiście ten warunek został od razu niezaakceptowany przez Seung Hyuna. Nie chodziło tylko o miłość do prywatności, lecz również o koreańską tradycję nakazującą zapraszać do domu jedynie bliskich, której istnienie Ji Yong kompletnie ignorował. Dae Sung jednak jakimś cudem zdołał przekonać obu mężczyzn do kompromisu – Ji Yong nie dostał kluczy do mieszkania, ale w zamian za to nie miał ustalonych żadnych limitów odnośnie do przebywania w nim.
Pojawił się pierwszy raz dwa tygodnia od podpisania umowy. Nie zapowiedział się, po prostu o jedenastej rano pojawił się przed drzwiami. Dzwonił tak długo, dopóki Seung Hyun nie przerwał spożywania śniadania i nie otworzył mu drzwi.
Stylista wyglądał równie osobliwe jak zwykle. Niby miał na sobie standardowy zestaw marynarka plus dżinsy, ale krzykliwe kolory ubrań czyniły je oryginalnymi. Komplet dopełniało kilkanaście naszyjników oraz apaszek. Inaczej mówiąc, wyglądał jak papuga zamknięta w wielkomiejskiej klatce.
- Dzień dobry - Ji Yong skłonił się, po czym poprawił dłonią przydługie kosmyki, których intensywna różowa barwa przyciągała jeszcze większą uwagę niż strój. Co prawda, Seung Hyun dostrzegł na czubku jego głowy kilka ciemnych odrostów, ale wątpił, by przyczyną było lenistwo stylisty, raczej miał do czynienia z „celowym zabiegiem artystycznym”. A przynajmniej Ji Yong tak by stan fryzury tłumaczył.
- Dzień dobry. - Odpowiedział na ukłon. - Choi Seung Hyun.
Stylista przewrócił oczami. Przedstawił się i dokładnie na tym skończyły się jego dobre maniery. Ominął Seung Hyuna, by bez zaproszenia wejść do mieszkania. Nawet nie ściągnął butów.
Przeszedł przez korytarz i jadalnie, na chwilę zatrzymał się w salonie. Przystanął przed zakupionym kilka lat temu obrazem jakiegoś wędrownego malarza. Oczy Ji Yonga rozszerzyły się a on sam powoli, z wyraźnym przerażeniem odsunął się od malunku.
- Widzę, że poza stylistą, przydałby ci się też dekorator wnętrz – stwierdził zgryźliwie.
Seung Hyun uniósł brwi. Obrazek naprawdę nie pasował do stylu, w jakim urządzone było wnętrze, ale przypadł mu na tyle, że zażądał jego powieszenia. Poza tym Ji Yong zabrzmiał, jakby cały salon należało zburzyć, zbudować od początku i może wtedy wyglądałby jako tako.
- Miałem dekoratora wnętrz – odparł chłodno. Nie miał zamiaru tłumaczyć się nikomu ze swojego gustu.
Ji Yong jedynie nieznacznie uniósł brwi.
- Takiego jak stylistę...? - Sięgnął do kieszeni, lecz zatrzymał dłoń w połowie drogi. - Mogę zapalić?
- Nie.
Seung Hyun, co prawda, sam wypalał paczkę dziennie, ale poczuł satysfakcję, gdy dojrzał na twarzy stylisty poirytowanie. Pewnie był na głodzie. I jeszcze pobędzie, o ile szybko się stąd nie wyniesie, pomyślał aktor. To był całkiem niezły sposób, by szybko wkurzyć z mieszkania nieproszonego gościa.
- Okej. - Ji Yong powoli skinął głową, jakby sam musiał się przekonać, iż odmówienie mu jest czymś akceptowalnym. - W takim razie... Możemy gdzieś usiąść? Tylko powiedz mi konkretnie gdzie, nie chciałbym zniszczyć złożonej konstrukcji wystroju tego pokoju.
- Słyszałem, że podstawą w byciu stylistą jest wysoka kultura osobista. I zrównoważenie emocjonalne – zauważył uszczypliwie Seung Hyun, wskazując mu fotel. Sam usiadł naprzeciwko.
- Naprawdę chciałbyś pracować z kimś tak nudnym jak „porządny stylista”?
- „Zrównoważony emocjonalnie” nie musi oznaczać „nudny”.
- A „ktoś z dodatkowym chromosomem” nie musi oznaczać „osoba z Zespołem Downa”. Ale oznacza, więc po co się oszukiwać? - Ji Yong założył nogę na nogę. - Teraz przynajmniej będziesz mógł opowiadać znajomym na przyjęciach dla zrównoważonych emocjonalnie, że jakaś papuga wpieprzyła ci się do domu i skrytykowała dzieło wielkiego artysty – van Gogha albo innego gówna, nie rozróżniam.
Aktor mimowolnie parsknął śmiechem, nie mogąc dostrzec najmniejszego podobieństwa między stylem postimpresjonistycznego mistrza a autorem jego obrazka.
- Faktycznie, to brzmi o wiele lepiej. Moi zrównoważeni emocjonalnie znajomi z pewnością będą chcieli cię poznać.
Stylista uśmiechnął się krzywo. Brwi Seung Hyuna zmarszczyły się, gdy ich właściciel odnotował, iż jest właśnie świadkiem, a także przyczyną pojawienia się najpiękniejszego uśmiechu w promieniu dziesięciu kilometrów. Kwon Ji Yong uśmiechał się w absolutnie urzekający, tak niepasujący do jego charakteru sposób. W połączeniu z nieco zbyt okrągłą twarzą i odstającymi uszami nadawało mu to iście chochlikowatego wyglądu. Aktor miał szczerą nadzieję, iż Ji Yong istotnie nie był homoseksualistą, jak twierdził cały Seul – byłoby wielką stratą dla świata, gdyby taki uśmiech zaginął w genetycznych odmętach z powodu niechęci do reprodukcji jego właściciela.
- Okej, czego tak właściwie ode mnie chcesz? - Stylista odchylił się na fotelu. - Zmiany stylu, kupowania za ciebie dokładnie takich samych rzeczy jakie masz...?
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Jesteś bardziej pijarowym zabiegiem niż normalnym pracownikiem, więc...
- Dobra, chuj. - Ji Yong podniósł się z fotela. - Pokaż mi swoją szafę. Jeżeli oczywiście mogę wejść w głąb ciebie poprzez spojrzenie na twoje ciuchy i nie przekroczy to granicy twojej prywatności – sarknął. Widocznie wciąż nie mógł pogodzić się z odmową wydania kluczy do mieszkania Seung Hyuna.
Garderoba aktora prezentowała się dokładnie tak samo jak każde pomieszczenie w jego mieszkaniu – była ogromna, czystsza niż pokoje po ataku Perfekcyjnej Pani Domu i pozbawiona jakichkolwiek śladów użytkowania. Kiedy drzwi szafy zostały odsunięte, ukazując szereg poukładanych w równe rządki ubrań, Ji Yong uniósł brwi.
- Ty się w ogóle przebierasz czy cały czas latasz w jednym ciuchu...? - zapytał.
- Tak dziwi cię to, że nie mam porozrzucanych po domu rzeczy...?
- Wiesz, dotąd pracowałem niemal z samymi aktorkami. Zazwyczaj mogłem przeanalizować ich całą garderobę, zanim dotarłem do szafy, bo ta była całkowicie pusta.
Seung Hyun jedynie wzruszył ramionami, odsuwając się na tyle, by umożliwić styliście dostęp. Ji Yong zanurkował w ubraniach. Co jakiś czas wyciągał jakąś koszulę, porównywał ze stojącym w kącie aktorem i odrzucał wieszak w kąt. Po kwadransie przyglądania się Seung Hyun zaczął poważnie zastanawiać się nad zatrudnieniem ekipy sprzątającej.
Wreszcie Ji Yong oderwał się od zawartości jego szafy. Zamknął ją z trzaskiem, odetchnął jak ktoś, komu właśnie udało się uciec przed straszliwym zagrożeniem, i pokręcił głową.
- Chujowo – ocenił. - Totalnie chujowo. Ile wytrzymałeś z poprzednim stylistą?
- Tydzień.
- Dzięki Bogu, jednak nie masz aż tak złego gustu.
Stylista otworzył szafę i ponownie pokręcił głową. Aktor wolał przemilczeć fakt, że poprzednia stylistka wyleciała tylko dlatego, iż kiedy puszczały jej nerwy, miotała przedmiotami w obsługę. W sumie nawet nie dlatego – wylądowała na bruku, dopiero gdy któryś z rzuconych przez nią wazonów nie trafił go.
- Dlaczego chujowo? - zapytał, nieco urażony. - To styl idealny dla...
- Dla jebanej klasy średniej w przedziale wiekowym czterdzieści-pięćdziesiąt. - Ji Yong oparł się o drzwi szafy, wpatrując się w niego z dostrzegalnym rozdrażnieniem. - Dla ludzi, którzy nie wiedząc co oznacza casual, kupują szarą sportową marynarkę, niedopasowane w nogawkach spodnie i przerzucają przez ramię jakiś ekstrawagancki, w ich middle classowym mniemaniu, krawat w marchewki albo pingwiny. Dla ludzi, którzy chodzą w czarnej marynarce z obowiązkową koszulą wpuszczoną w spodnie, bo po co się wyróżniać wśród innych ubranych tak samo dorobkiewiczów? Dla ludzi, którzy nigdy, przenigdy nawet nie...
Seung Hyun uniósł dłoń. Interesował się mnóstwem rzeczy, jednak informacje dotyczące tego, co jest passe a co już niekoniecznie, uważał za kompletnie zbędne. Problemem była inna kwestia, której jego nowy stylista w ogóle nie brał pod uwagę – standardy określające co komu i kiedy wypada.
- Posłuchaj, ja mam dwadzieścia osiem lat i naprawdę... - zaczął łagodnym tonem, by dać do zrozumienia, iż nie kwestionuje w żaden sposób opinii swojego rozmówcy. Taktyka zagłaskania na śmierć mogłaby się sprawdzić w przypadku Ji Yonga, gdyby ten niemal od razu mu nie przerwał:
- Dwadzieścia siedem.
- O czym ty...?
- Dopiero za cztery miesiące obchodzisz urodziny, więc wciąż masz jedynie dwadzieścia siedem – uzupełnił sucho. - Myślałeś, że takie zaokrąglenie wieku wzbudzi we mnie respekt czy po prostu nie pamiętasz daty swoich urodzin?
- Ja... To nie o to chodziło, naprawdę...
Ji Yong zbliżył się i położył palec na jego ustach, utrudniając rozwinięcie wypowiedzi. Przyglądał mu się przez chwilę z widocznym politowaniem.
- Nie waż się mnie nigdy okłamywać w takich sprawach – powiedział sucho. - Obsługiwanie Wikipedii naprawdę nie jest aż tak trudne.
Odsunął się znacząco, zmierzył go przeciągłym spojrzeniem i nagle parsknął. Nie wytłumaczył jednak powodów swojego rozbawienia, tylko ruszył do wyjścia. Drzwi trzasnęły delikatnie.
***



Następnego dnia pojawił się ponownie, również bez uprzedzenia. Seung Hyun spędził kilka minut na uświadamianiu mu, że takie postępowanie świadczy o brakach w wychowaniu oraz nieodpowiedzialności. W końcu przecież mógł być na planie filmowym! Stylista całkowicie się tym nie przejął i brutalnie przypomniał mu, iż nawet nie zakładał, że aktor nie mógł być na planie, ponieważ z powodu afer nie dostaje żadnych propozycji od przeszło miesiąca. Z prawdą nie było sensu się kłócić.
Po niezbyt uroczym poranku Ji Yong jakimś cudem przekonał go, iż muszą razem pójść do centrum handlowego. Nie, żeby coś kupić, ale po to by, jak ujął to stylista, „poznać gust przyszłego najlepiej ubranego aktora w terenie”. Błądzili więc po sklepach, nie kupując praktycznie niczego, za to przymierzając absolutnie wszystko.
Na dodatek Ji Yong cały czas zadawał mu pytanie. Te o ulubiony odcień czy materiał był w stanie zrozumieć, sensowności innych kompletnie nie pojmował. W jaki sposób w wyborze ubrań i makijażu mogła pomóc informacja o jego najgorszym wspomnieniu z dzieciństwa?! Na to, że nie czuł się dobrze w czerwonym w żadnej mierze nie wpływał fakt, iż kilkakrotnie za karę musiał latać w ohydnym, czerwonym fartuszku siostry. Nie było między tym najmniejszego powiązania. Absolutnie.
W końcu wylądowali w jakiejś podrzędnej restauracji – jednej z tych, gdzie nikt nie podszedłby nawet do Brada Pitta, bo nie mógłby uwierzyć, iż ktoś tego pokroju zjawił się w spelunie, serwującej szesnaście rodzajów sikaczy, które między sobą różniły się jedynie ilością dolanej wody. W powietrzu unosił się dym papierosów, drażniący spragnionego nikotyny aktora. Nie chciał jednak wyjść na idiotę i nagle zapalić, więc dzielnie udawał, że zapach szlugów go irytuje, nie kusi. Drżące ręce schował pod stołem.
- Szczerze mówiąc, jestem zdziwiony tym, jak dobrze się bawiłem – przyznał, by odciągnąć uwagę Ji Yonga. Nie skłamał, ale w innej sytuacji nie byłby tak wylewny. - Zadajesz dziwne pytania, jesteś hiperaktywny i kompletnie niepoukładany, lecz... to był produktywny dzień – zakończył kulawo.
Stylista ściągnął z nosa ogromne okulary, prezentując wysoko uniesione brwi.
- Zadaję d z i w n e pytania? - powtórzył. - Jestem twoim stylistą, musiałem zrobić analizę osobowości klienta! Czego ty się spodziewałeś? Sekundowego ustalenia, czy jesteś „wiosną, zimą, jesieni czy latem”?
Barman włączył okropny, zabytkowy telewizor, którego z powodu brzydoty nie przyjęłoby nawet najbardziej podupadające muzeum. Byłby nawet klimatyczny, gdyby nie podłączone do niego nowoczesne głośniki. Bardzo dobrze działające głośniki.
- Możemy stąd wyjść...?! - Seung Hyun przechylił głowę nad blatem, mając nadzieję, iż dzięki temu jego rozmówca usłyszy choć słowo.
Ji Yong odpowiedział coś, ale został zagłuszony przez kwestię wygłaszaną przez bohatera oglądanej właśnie przez obsługę lokalu dramy. Któryś z klientów podszedł do lady, za nim podążyło dwóch następnych. Sądząc po gestykulacji ich i barmana, doszło do niezbyt wysublimowanej wymiany poglądów na temat puszczania miłosnych dram na cały regulator. W końcu miłośnik telewizyjnych przygód dwójki nastolatków dał się uprosić.
- Możemy iść? - zapytał ponownie aktor.
Jego rozmówca pokręcił głową. Obrócił w dłoni niezapalonego papierosa – z trudem udawało mu się respektować bezmyślnie ustanowiony przez Seung Hyuna zakaz palenia.
- Dwa stoliki za nami siedzi reporte... Nie odwracaj głowy! - Złapał go za nadgarstek. - Posiedźmy jeszcze, niech skompletuje portfolio.
Opuścili lokal kilkanaście minut później, starannie unikając wzrokiem przyczajoną w kącie dziennikarkę. Powietrze było jeszcze ciepłe, ale barwa liści na drzewach przypominała o nieuchronnym końcu września. Ji Yong z powrotem nałożył okulary.
- Obstawiam górny lewy róg okładki – rzucił z przepełnionym jakąś idiotyczną satysfakcją uśmiechem.
- Druga strona. - Pokręcił głową Seung Hyun. - Z nagłówkiem „Nowa przyjaźń w show-biznesie!”.
- Okładka!
- Nie przeceniaj się. Mimo wszystko ja wypadłem z łask, na okładkę mógłbyś liczyć, gdybyś został stylistą Choi Si Wona.
Ji Yong spojrzał na niego z ukosa, lecz nie wszedł w polemikę. Wyprostował się, wyraźnie nadąsany. Zanim jednak milczenie stało się krępujące, zadał pytanie:
- Czy ta reporterka dalej idzie za nami?
Po przejściu kilku metrów. Seung Hyun kucnął. Niesłychanie subtelnie odwrócił głowę, symulując zawiązywanie sznurówki. Podążająca za nimi dziennikarka natychmiast obróciła się o dziewięćdziesiąt stopni, by sfotografować panoramę miasta.
- Oczywiście. - Podniósł się.
Stylista ponownie zamilkł. Nagle uśmiechnął się przebiegle i rzucił aktorowi na szyję z iście zwierzęcym okrzykiem. Seung Hyun cofnął się kilka kroków, na moment tracąc równowagę. Ji Yong protekcjonalnie poklepał go po policzku.
- Okładka.



***


Dwie okładki.
Sieć wrzała. Seung Hyun w innym przypadku próbowały sprostować wszelkie pomówienia o homoseksualizm, ale teraz nie miał w tym żadnego interesu. Nikt nie oskarżał go, jak poprzednio, o chodzenie do gejowskich klubów, posługując się przerobionymi zdjęciami – teraz jedynie przypuszczano, analizowano i podsycano szum wokół jego osoby. Poza tym całkowicie ignorujący temat Ji Yong umocnił go w przekonaniu, iż nie ma sensu się tym przejmować.
Przesiadywali w oficjalnej garderobie aktor, znajdującej się w budynku jego agencji. Stylista oglądał po kolei wszystkie rzeczy w całkowitym milczeniu, co jakiś czas notując coś na tablecie. Z każdą kolejną minutą jego zachowanie przestawało być fascynujące, a stawało się coraz nudniejsze. Seung Hyun czuł, jak jego ciało ulega powolnej, nieuniknionej autodestrukcji. Nie było nic, poza szurającymi butami stylisty, dźwiękami wydawanymi przez tablet i ludźmi za oknem, których głosy brzmiały jak brzęczenie wyjątkowo zmęczonych much. Pewnie takie dźwięki wydawałaby sama nuda, gdyby tylko potrafiła brzęczeć.
- Nie przeszkadza ci, że znowu oskarżają cię o bycie gejem? - Aktor zadał pierwsze lepsze pytanie, jakie przyszło mu do głowy.
Ji Yong zmarszczył czoło, zirytowany oderwaniem od pracy, ale po chwili jego twarz się rozpogodziła.
- To tylko spekulacje, nikogo to nie obchodzi. - Wzruszył ramionami. - A ciebie to rusza? A może twoją dziewczynę? - parsknął.
- Nie mam dziewczyny, chyba zdążyłeś zauważyć – odparł chłodno Seung Hyun, czując się jak uczeń podstawówki, podpytywany przez wścibskie koleżanki.
- A mojemu... m o j e j to nie przeszkadza.
Stylista natychmiast odwrócił się do niego plecami, wracając do pracy. Drżały mu ręce, bynajmniej nie z powodu niewypalonych papierosów. Po paru minutach, kiedy aktor nie podjął tematu, odetchnął głęboko i już o wiele spokojniej przeczesywał wieszaki. Seung Hyun tylko go obserwował.



***



Gala, na którą Seung Hyun został zaproszony, miała być tak standardowa, jak tylko można było sobie wyobrazić. Żadnych przebrań, dodatkowych atrakcji ani wystąpień randomów. Jedynie blichtr, ubrane w przesadnie długie suknie aktorki oraz nieobchodzące żadnego z gości przemówienia. Co jakiś czas miano również puścić kawałek filmu nagradzanego aktora bądź reżysera w celu przypomnienia widowni kim otrzymujący odznaczenie w ogóle jest. Inaczej mówiąc, był to jeden z tych eventów, który – wbrew temu, co sądzili podekscytowani fani - znacznie lepiej obserwowało się sprzed telewizora niż z pokrytego czerwonym suknem fotela.
Tego typu gale miały swoje zalety, jednak dostrzegało je zazwyczaj tylko kilka grup zawodowych: menadżerowie, spece od public relations, projektanci i styliści. Całe przyjęcie zazwyczaj zaczynało i kończyło się na pozowaniu do zdjęć, które potem były omawiane we wszystkich znaczących serwisach modowych. Idealna okazja, by wypłynąć albo spaść z piedestału z donośnym hukiem.
Dlatego Seung Hyuna w ogóle nie dziwiło poddenerwowanie Ji Yonga. Wynikało ono nie tylko ze spoczywającej na nim presji, ale również zza krótkiego czasu na przygotowania. Aktor dostał zaproszenie dosłownie kilka dni przed galą, kiedy to cała branża już od dawna miała zajęte miejsca na widowni. Cóż, taka była cena spadku popularności.
Z drugiej strony histerii, w którą wpadł jego stylista, w żaden sposób nie potrafił pojąć. Ji Yong najpierw zaczął panikować, że niczego nie znajdzie, potem przestał odbierać telefony przez dwa dni, by wreszcie umówić się z nim w dzień gali w garderobie, przedstawiając multum różnych rzeczy. Seung Hyuna dziwiło niezdecydowanie tamtego – dotąd stylista, słysząc jedynie słowo: „impreza”, z miejsca opracowywał jego strój, fryzurę a także makijaż. Teraz przygotował mnóstwo koncepcji, jednak wciąż nie miał wizji.
Dokładnie pięć godzin przed eventem Ji Yong zeskoczył nagle z biurka, na którym siedział, i rzucił się na znajdujące się na wieszakach rzeczy. Jego oczy błyszczały, dłonie gorączkowo przesuwały partie ubrań. Prawdopodobnie nawet Archimedes w momencie, kiedy wydał z siebie donośne: Heureka! był mniej podekscytowany.
Cały sztab makijażowo-ubraniowy aktora wymieniał między sobą zdezorientowane spojrzenia, ale nikt nie skomentował nagłego napadu aktywności stylisty. Seung Hyun również nie miał zamiaru tego zrobić, skupił się na obserwacji.
Gdy jednak Ji Yong wzniósł do góry coś, co wyglądało jak koszula Dumbledore'a, nawet on się skrzywił. Stylista albo tego nie zauważył, albo totalnie zlekceważył. Zbliżył się niemal tanecznym krokiem. Jego długi kolczyk w kształcie krzyża nie przestawał poruszać się ruchem wahadłowym, co nieustannie dekoncentrowało aktora.
- Co to jest? - Seung Hyun starał się nadać swojemu głosowi neutralny ton.
Ji Yong tylko uśmiechnął się w odpowiedzi. Wygonił ekipę z pomieszczenia, rozłożył ubranie w dłoniach, po czym podniósł leżącą na blacie obok marynarkę.
- Ufasz mi? - zapytał, nachylając się nad aktorem.
- Nie – odparł bez wahania.
- Ja tobie też nie, więc osobiście cię w to ubiorę.
Niemal jak na komendę obaj parsknęli głośno. Śmiech nieco rozładował napięcie, lecz Seung Hyun wciąż nie czuł się komfortowo. Nie chodziło o słowa stylisy – chyba był już za stary, żeby przejmować się czymś takim – tylko o niechęć do rozbierania się przed kimkolwiek. Aktor zdawał sobie sprawę, iż jego wstręt do obnażania się zakrawał na chorobę psychiczną, jednak nie planował niczego z tym robić. Była to jedna z reguł, która miała pozostać niezmienna dla wszystkich, o ile nie uprawiał właśnie z nimi seksu. A przebieranie się w pseudosteampunkową koszulę pod krytycznym okiem Ji Yonga nie miało ze sferą seksualną absolutnie nic wspólnego.

Stylista jednak wydawał się tego kompletnie nie rozumieć.
- Stay calm, człowieku. - Złapał się pod boki. - To, że myślisz, że jestem pedałem, nie musi od razu oznaczać, iż chcę się zaraz onanizować do twojej nagiej klaty.
- Nie musi – zgodził się z nim grzecznie Seung Hyun. - Ale jesteś, więc wolę się zabezpieczać.
- Czym jestem...?
- Pedałem.
Ji Yong jedynie sarknął w odpowiedzi. Podał koszulę i teatralnie odwrócił się plecami. Nawet nie wszedł w polemikę – albo wybitnie mu się nie chciało, albo nie miał niczego na swoją obronę. Wnioskując po jego skoku aktywności, pierwsza opcja nie wchodziła w grę.
Aktor odnalazł wzrokiem znajdujące się w pomieszczeniu lustra, a gdy upewnił się, iż są niedostępne dla stylisty, zaczął rozpinać koszulę. Był idiotycznie podekscytowany, jednak nie potrafił wytłumaczyć źródła tego uczucia. Nie miał pojęcia, co mają w głowie ekshibicjoniści w chwili aktu, jeżeli jednak w jakikolwiek sposób było to podobne do jego odczuć, potrafił ich zrozumieć.
Kilka minut później, kiedy uporał się ze wszystkimi wystającymi w dziwnych miejscach guzikami, przeniósł wzrok na Ji Yonga. Nie poinformował go, iż może się odwrócić, zamilkł. Stylista stał wyprostowany, zasłaniając sobie oczy dłońmi w komiksowo-groteskowej pozie. Był wyraźnie spięty. Na tyle spięty, że gdy Seung Hyun podszedł do niego bezszelestnie i dotknął jego ramienia, podskoczył.
- Nie strasz mnie – prychnął z teatralnym politowaniem.
Aktor nie odpowiedział, więc Ji Yong skupił się na pracy. Dopasował mu resztę ubrań, wysłał do przebieralni, dobrał dodatek w postaci zegarka, po czym zawołał resztę ekipy. Gdy Seung Hyun stanął przed lustrem, by zmierzyć się ze swoją finalną formą, musiał przyznać, że wszystko wygląda naprawdę dobrze. Nawet koszula rodem z Harry'ego Pottera nie psuła kompozycji. O ile istniało takiego pojęcie w kręgach modowych, nie znał się na tym.
- Jeszcze jedna sprawa – powiedział nagle stylista, bawiąc się w dłoni zapalniczką. - Kojarzysz ten pokaz, który będę robił...?
Seung Hyun nie miał najmniejszego pojęcia, o jaki pokaz chodzi, ale pokiwał głową. Znając Ji Yonga, i tak powtórzy mu wszystkie informacje od początku.
- Widzisz... - kontynuował tamten. – Wiem, że pewnie odmówisz. W sumie lepiej byłoby dla ciebie, żebyś odmówił, bo jesteś ignorantem i prędzej znudzisz się, niż zrozumiesz wspaniałość i wielkość...
- O co chodzi? - przerwał mu aktor, ukrywając rozbawienie. Stylista zachowywał się jak bohaterka dramy, starająca się za wszelką cenę udowodnić, iż nie chce zrobić czegoś, co od dawna planuje. Oczywiście informuje o tym cały świat na tyle głośno, by każdy zorientował się, że jedynie udaje. Dokładnie jak Ji Yong.
- Waham się, czy ktoś obdarzony tak nikłym wyczuciem stylu jest w stanie pojąć...
- O co chodzi? - powtórzył z nieco większym naciskiem.
- Zapraszam cię na mój pokaz. Ten, o którym ci mówiłem, kiedy mnie nie słuchałeś.
Seung Hyun uśmiechnął się nieznacznie, dostrzegając coś na kształt oczekiwania w oczach stylisty. Zupełnie jakby naprawdę się bał, iż aktor odmówi. Zupełnie jakby go to obchodziło.
- A po co ci taki ignorant jak ja na pokazie dla estetów wyższej rangi? - zapytał zaczepnie.
Ji Yong zacisnął usta. Przejechał dłonią po włosach – aktualnie o barwie przedstawiającej zupełnie inny stopień czerwieni, podobny do koloru gumy balonowej – i wzruszył ramionami. Nie lekceważąco, raczej z rezygnacją.
- Po prostu chcę, żebyś tam był. Konkretnie ty. Może nie wniesiesz nic konstruktywnego do dyskusji ani nie będziesz zbyt obiektywnym sędzią, ale poczuję się lepiej, jeżeli twoje dyletanckie jestestwo będzie oglądać moje projekty.
Seung Hyun przez moment zapragnął go przytulić. To uczucie jednak zniknęło tak szybko, jak zażenowanie na twarzy stylisty.
- Zwyczajnie masz przyjść, rozumiesz?! - warknął Ji Yong, nieudolnie usiłując zamaskować chwilę otwartości wybuchem gniewu.
- Pomyślę nad tym – rzucił już otwarcie rozbawiony aktor.
Wyminął zdziwionego stylistę i opuścił garderobę. Nigdy by nie pomyślał, że Ji Yong ma takie problemy z ogarnianiem relacji oraz powiązanych z nimi obowiązków. Stylista powinien po prostu bezpośrednio go zapytać albo zwyczajnie wysłać zaproszenie. Seung Hyunowi nawet przez myśl nie przeszła możliwość odmowy. Przecież w końcu się przyjaźnili.

3 komentarze:

  1. Nareszcie jakiś Gtop! Nie chcę cię ponaglać, dziewczyno, ale ostatnio piszesz ich bardzo bardzo bardzo baaaaaardzoooo mało C<:
    Super, że to GiDi pierwszy zaczyna coś czuć i ta jeszcze wpadka z "mój..."... Czyżby chłopak? :3
    Weny i szybkiej kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ♥
    I mówiłam już, że rozpływam się nad zapowiedziami? Wszystkie te opowiadania podane jako "in progress" wywołują we mnie radosne kwiki ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie ten pomysł/temat daje tyle możliwości co do rozwinięcia, że upchnięcie go do twoshota jest niewykonalne bez skrzywdzenia go przez nie rozwinięcie. Jednakowoż, jako że nie mam zielonego pojęcia co zamierzasz zrobić (to ty tu masz genialny umysł) będę siedzieć cicho i z niecierpliwością czekać na zakończenie oraz poprawczak. ♥

    OdpowiedzUsuń