Paring: HunHan, TaoHun
Ostrzeżenia: przekleństwa, jakieś tam nawiązania seksualne, w sumie nic specjalnego jak na razie
Ostrzeżenia: przekleństwa, jakieś tam nawiązania seksualne, w sumie nic specjalnego jak na razie
Chyba mam coś do powiedzenia: Ten fik ma ponad rok. I dotąd funkcjonował z tylko jedną częścią - wstępniaczkiem. Mówiłam, że nie chcę zaczynać nowych serii przed skończeniem starych, a jako że ostatnio zwyczjanie nie mam czasu na poprawczak, postanowiłam wrzucić coś, co jest krótkie, lekkie i przyjemne. Także tego, indżoj!
Kiedy
stanąłem w jej drzwiach, Amber nie wyglądała na zdziwioną.
Wpuściła mnie bez słowa, bez żadnego pytania ani prośby o
wytłumaczenie. Za nic w życiu nie byłem jej tak wdzięczny.
>>
Nie
płakałem. Nie upijałem się ani nie wpadłem w stan odrętwienia.
Nie miałem w sobie nic z romantycznego cierpiętnika. Oni umierali z
rozpaczy, tworzyli wiersze o zranionym sercu i zapisywali się na
kartach historii. A ja, całkowicie pozbawiony wrażliwości
artystycznej, po prostu rzygalem.
Pochyliłem
się nad łazienką, próbując opanować kolejną falę mdłości.
Czułem go, pierdolonego Sehuna. Zupełnie jakbym nie mógł zapomnieć, pozbyć się
wspomnienia jego dotyku. Jego dłoni, które nie były tylko na mnie.
I ust, które częściej niż mnie całowały kogoś innego, pewnie
nawet zupełnie przypadkowego. Znowu targnęły mną torsje.
Amber
pojawiła się po kilkunastu minutach, by położyć mi na szyję
zimny okład. Nie byłem wdzięczny. Aktualnie nienawidziłem jej niemal tak samo
jak Sehuna. Jej, jej pieprzonego chłopaka i ich idealnego związku.
Związku, w którym żadna strona nie była toksycznym psychopatą,
żadna nie zdradzała ani nie usiłowała dowartościować się na
drugiej.
Zwymiotowałem
po raz kolejny. Dlaczego nie mogłem przeżywać samotności jak Bridget Jones? Oddałbym wszystko za możliwość siedzenia przed telewizorem, wpierdalania lodów i jeszcze nazywania tego cierpieniem.
>>
Ta
impreza po prostu nie chciała, żebym na nią przyszedł, czułem
to. Podskórnie bądź podświadomie, na pewno bardzo wyraźnie.
Przynajmniej tak próbowałem wytłumaczyć to Amber. Nie, żebym
chociaż miał nadzieję, że będzie słuchać. Wypchnęła
mnie tam, używając brutalnej przemocy zarówno werbalnej jak i
fizycznej.
Oczywiście,
że jej się dałem. Gdybym chciał, mógłbym ją pokonać jednym
palcem. Albo dwoma. Albo gdybym się bardzo postarał, to może
udałoby mi się jej w ogóle zaszkodzić. Co nie zmieniało faktu,
że się dałem. Mimo wszystko też chciałem wreszcie wyjść,
musiałem wrócić do świata żywych, do studiów i innych ludzi.
Jeżeli mogła mi w tym pomóc jedna chujowa impreza... Cóż, byłem człowiekiem skłonnym do poświęceń.
Wręcz
aż za bardzo, biorąc pod uwagę, że wytrzymałem z Sehunem niemal
rok.
>>
Dość
szybko zorientowałem się, że pójście na tę imprezę było
najgłupszym pomysłem, na jaki kiedykolwiek wpadłem. Pomijając
oczywiście samo zakochanie się w Sehunie, ale to akurat nie
podpadało pod kategorię „niemądra decyzja”, tylko „najgorszy
błąd w moim życiu porównywalny z wynalezieniem pierdolonej bomby
atomowej”.
Po
pierwsze na imprezie był Sehun. Z pieprzonym Tao. I żadnemu z nich
nie przeszkadzało towarzystwo innych ludzi na tyle, żeby przestali
okazywać sobie uczucia. A, ujmując to mniej eufemistycznie, nie
mieli problemów z niemalże jebaniem się na kanapie pośrodku sali.
(Tak
naprawdę pocałowali się dwukrotnie i odsunęli się, gdy tylko
mnie zobaczyli. Tao chyba za bardzo mnie lubił, a Sehun nigdy nie
był zwolennikiem mszczenia się w tak żałosny sposób. Ale
kompletnie mnie to nie obchodziło. Chciałem tylko wyrwać im
kręgosłupy.)
Po
drugie totalnie się upierdoliłem. Nie byłem pewien, czy bardziej
ze złości, czy ze smutku, ale w gruncie rzeczy nie miało to
znaczenia. Ważne było to, że wylądowałem z jakimś obcym facetem
w łazience. I całkiem mi się podobało. Przynajmniej dopóki
stamtąd nie wyszedłem.
Sehun
stał z założonymi rękami, oparty o ścianę. Spoglądał przed
siebie, na jakiś obraz, który chyba powinienem znać.
Prawdopodobnie go nawet znałem. Tylko że na trzeźwo.
-
Naprawdę? - Sehun wciąż udawał, że na mnie nie patrzy.
Zacisnąłem
szczękę. Miłe uczucie ulgi powoli zastępowała pojawiajaca się
znikąd wściekłość. Musiałem się temu przeciwstawić. Gniew i
alkohol naprawdę nie były najlepszym połączeniem. A jeszcze w
komplecie z pernamentną chęcią przypierdolenia temu chujowi...
-
Jakiś problem? - warknąłem.
Sehun
odwrócił się do mnie. Też był wkurwiony, chyba jeszcze bardziej
niż ja. Co było dość zabawne, biorąc pod uwagę, że nie miał
najmniejszego powodu.
-
Mam nadzieję, że podczas naszego związku nie byłeś taki łatwy –
wycedził.
-
No popatrz, a ja w stosunku do ciebie nawet nie mogę mieć takich
złudzeń.
Jego twarz stężała. Zbliżył się do mnie powoli. Chciał mi zapierdolić, widziałem to w jego oczach. Nigdy przedtem się nie pobiliśmy, nie wiedziałem nawet, czy jest silny.
Jego twarz stężała. Zbliżył się do mnie powoli. Chciał mi zapierdolić, widziałem to w jego oczach. Nigdy przedtem się nie pobiliśmy, nie wiedziałem nawet, czy jest silny.
Cofnąłem
się, zanim jeszcze wyprowadził jakikolwiek cios. Zatoczyłem się,
gdy stopy próbowały opanować nagłą zmianę podłoża. Nie
opanowały. Poczułem, że upadam, więc desperacko złapałem się
jedynej rzeczy w zasięgu ręki.
Sehuna.
Głowa uderzyła o posadzkę i chwilę później straciłem
przytomność. Pozostawało mi jedynie mieć nadzieję, że Sehun
również zemdlał. Albo poważnie się uszkodził. Na tyle, żeby nie móc
się bronić, kiedy po przebudzeniu spróbuję go dobić.
Boże, boże, prawie straciłam już nadzieję... albo już ją straciłam XD
OdpowiedzUsuńLubię poprawczak, ale nowe opowiadanie się zapowiada soopi, HunHan w ogóle znowu, kocham ich, nawet w takich okropnym wydaniu, brr, no i jeszcze Sehun-wredny, podoba mi się. Tylko nie każ nam tyle czekać na następny znowu :D
Jasne, że czekam na poprawczak, jednak ten fik zapowiada się fajnie (mimo że znielubiany hunhan brrrr) :D
OdpowiedzUsuńO cholera, podoba mi się, nawet bardzo, hunhan moim życiem, serio! Jak ja się cieszę, że autorki, które lubię lubią hunhana, chociaż niepokoi mnie ten tahohun - znienawidzony paring ever aka rozpierdalacz hunhana ;// ale to nie ważne, bo ficzek pewnie będzie cudowny i już nie mogę się doczekać nexta xd
OdpowiedzUsuńpodoba mi się chłodna i pełna ironii relacja między Sehunem a Luhanem, ale hej Lulu, nie musiałeś iść się przespać z pierwszym lepszy, są lepsze sposoby na rozweselenie się :<< chociaż reakcja Hunniego... widać, że coś pomiędzy nimi dalej jest, chociażby zwyczajne przyzwyczajenie do siebie, ale coś jest i kurde niech się tego czegoś trzymają rękami i nogami bo tak. Bo są dla siebie stworzeni. Bredzę, prawda?
W każdym razie dużo weny i zapału na następne party! :D
Pozdrawiam!
Kurde, to jest tak strasznie fajne, a ja do tej pory tego nie znałam o;
OdpowiedzUsuńNo więc mamy kolejny fick, o którego kontynuowanie będę ci prawdopodobnie truła
To jest cudowne *-*
OdpowiedzUsuń