Tematyka: kpop, shounen-ai jak na razie, wielkie internetowe podboje
Ostrzeżenia: przekleństwa, element chatficu, ogólny idiotyzm
Od Ałtora: To miało być krótkie, góra trzystonnicowe opowiadanie, a wyszło... jak zwykle, szczerze mówiąc. Mam nadzieję, iż przeżyjecie elementy chatficowe, których tutaj po prostu nie dało się ominąć.
Wiem, wiem, wiem, mam pisać mnóstwo rzeczy, których sami sobie zażyczyliście, ale piszę tę oto idiotyczna opowiastkę dla panienki narzekającej.
Bonne chance~~
Key z zapałem uderzał w klawiaturę. Szczerze mówiąc, "uderzał" było nieodpowiednim słowem, ale Jonghyun wolał nie przeklinać. Mogłoby mu to wejść w nawyk, a gdyby rzucił wiązanką publicznie... Pokręcił głową.
- Co robisz? - Oparł podbródek na ramieniu drugiego rapera.
Ki Bum nawet na niego nie spojrzał. Wydawał się całkowicie zaoferowany pisaniem. W końcu jednak dramatycznie nacisnął "enter" i odwrócił się, by stawić czoła światu realnemu.
- Cyberseks uprawiam - odparł z właściwą sobie bezpruderyjnością. Nigdy nie udawał przy Dino cnotki, przeciwnie. Jeżeli się z kimś przespał albo niespodziewanie zapragnął podzielić tezami dotyczącymi nowatorskich technik seksualnych, od razu do niego leciał. - To facet. W tej chwili - przybliżył facjatę do ekranu, by coś odczytać - rżnie mnie od tyłu jakimś sprzętem do naprawy samochodów, którego nazwy nie potrafię wymówić. Chcesz wiedzieć więcej? - Uśmiechnął się uprzejmie.
Jjong uniósł brew. Ten gest wystarczył - chłopak momentalnie wrócił do wirtualnego rozmówcy. Jego przyjaciel nie miał pomysłu na ponowne rozpoczęcie konwersacji, więc przysunął sobie krzesło. Nie, żeby zabawa tamtego była warta uwagi, ale przynajmniej obserwowanie skupionej, pełnej chłodnego zaangażowania twarzy dostarczała mu rozrywki. Nagle przypomniał sobie o czymś innym.
- Jak to facet? - zapytał. - Przecież niedawno znowu przerzuciłeś na kobiety. Ponoć nieodwołalnie, na zawsze i dopóki Styks cię nie zatopi.
- Zmieniłem zdanie. - Nawet nie miał na tyle przyzwoitości, by zarumienić się jak porządny człowiek przyłapany na hipokryzji. - Poza tym nie obchodzi mnie jego płeć. Jest wspaniały, serio, więc liczą się tylko...
- Uczucia - dokończył ze sceptycznym uśmieszkiem główny wokalista. - Jak w słabych filmach. Bardzo słabych. Takich, jakie oglądasz, kiedy... Jesteś zakochany?
Tym razem odpowiedziała mu cisza. Ach, trafił w dziesiątkę. Jak zwykle, nawiasem mówiąc. Interpretowanie zachowania, słów przyjaciela było żałośnie łatwe. Chłopak dalej nie mógł zrozumieć, że jeżeli niespodziewanie zamilknie, to bynajmniej nie stanie się tak, iż wszyscy przestaną się nim interesować. Przeciwnie.
- Jesteśmy parą - rzekł wreszcie dumnie, prężąc się niczym młoda, prowadzona na zarękowiny dziewoja, której zazdroszczą wszystkie niezamężne panienki ze wsi. Dino nie zamierzał odgrywać roli uradowanego rodzica.
- Ile się znacie? - postawił na praktyczność.
- Trzy tygodnie.
- W chuj długo.
- Nie rozumiesz! - Chyba wyczuł sarkazm. - My... Już pierwszego dnia byliśmy jak starzy przyjaciele. Zgadywał moje myśli, dzielił się wszystkim... - Odetchnął głęboko. Jeszcze nigdy tak bardzo nie pozował na doświadczonego, mądrego człowieka. - Nie pojmiesz. Jesteś zbyt... ograniczony.
Jjong skwitował tę rewelację krótkim parsknięciem. Słyszał tego typu obelgi kilka razy w tygodniu, wiec doskonale zdawał sobie sprawę z ich mocy. Key używał tak górnolotnych inwektyw jedynie wtedy, gdy nie posiadał żadnych argumentów. Albo starał się zakończyć rozmowę.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś idiotą. - Zgniatał w dłoniach kartkę papieru, dotąd leżącą nieopodal. Wiedział, iż powinien zwalczać tiki nerwowe, lecz w tej chwili... Po prostu ważniejsze rzeczy zajmowały jego umysł. - Zakochiwanie się w kimś, kogo wcale nie znasz świadczy o... - Urwał, nie mając zamiaru faszerować przyjaciela naukową terminologią. - Nie znasz go. Nie widziałeś się z nim. Nie wiesz nawet, jak ten gościu wygląda. Jaki masz dowód, że to nie napalona szesnastoletnia lesbijka? Nim się obejrzysz, ona cię wykastruje, a genitalia sprzeda za pół Korei!
- Skąd wiesz, że go nie widziałem?! - oburzył się teatralnie.
- A widziałeś? - Posłał mu paskudny uśmiech. Milczenie uznał za potwierdzenie swojej teorii. - Jesteś taki jak Onew, naprawdę.
Drugi raper wyglądał jakby właśnie zwyzywał jego macierz od lam. Jjong szybko zamknął i otworzył oczy. Stanowczo za dużo czasu spędzał na grze w Simsy.
- Nie jestem jak Onew! - Podniósł się z godnością.
- On też ma kogoś od niecałego miesiąca, złotko. Zupełnie jak ty.
- On jest nienormalny! Ma jakąś głupią babę, którą rozmawia tylko o ciuchach i sobie! - Wygiął usta w podkówkę. - Nie porównuj nawet mnie do niego! Mój facet jest opiekuńczym, inteligentnym gościem, a nie jakąś... - Okazało się, iż czasem nawet Key brakuje słów.
- Gdyby była facetem, stwierdziłbyś, że jest urocza - odparował chłodno Dino. Jin Ki opisywał dziewczynę bardzo dokładnie - w porównaniu do Ki Buma nie zapomniał o żadnych jej wadach - i wydawał się być szalenie urocza. Zdążył nawet ją polubić. Na tyle, oczywiście, na ile można polubić człowieka, z którym w życiu się nie rozmawiało.
Wstał z miejsca i dumnym krokiem opuścił pomieszczenie. Ścigał go dźwięk mordowanych klawiszy. Na moment przystanął. To było w sumie nieprzyzwoite. Mógłby chociaż poczekać, aż wyjdzie, do cholery!
***
KeepFuckingCalm:
Naciskam mocniej. Z każdym ruchem, pchnięciem, czuję coraz większą satysfakcję. Pochylam się i przygryzam upatrzony punkt na twoim karku.
kekekekekek_w_t_f:
emm
wybacz, że przerywam
ale
>.<
KeepFuckingCalm:
hmm?
kekekekekek_w_t_f:
spotkajmy sięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę
KeepFuckingCalm:
co
kekekekekek_w_t_f:
proszę
proszę
proszę
KeepFuckingCalm:
.______.
trochę średnio się znamy
if you know
what i mean
xD
kekekekekek_w_t_f:
sam mówiłeś, że chcesz
i ponoć mieszkasz w Seulu
co za problem
>>>>>>:
KeepFuckingCalm:
nie mam czasu
pracuję
w przeciwieństwie do
NIEKTÓRYCH
kekekekekek_w_t_f:
nienawidzę cię
umrzyj
*płacze, a wstrętny kejefsi udaje, że tego nie widzi*
KeepFuckingCalm:
no
kekekekekek_w_t_f:
błagam
proszę
proszę
zrobię wszystko
wyślę ci zdjęcie
nagram filmik
zgwałcę jjonga
;_______________________;
KeepFuckingCalm:
pomyślę, ok?
kekekekekek_w_t_f:
KOCHAMCIĘODDAMCIDUSZĘZAWSZEWCIEBIEWIERZYŁEMKOCHANIE
KeepFuckingCalm:
wiem, wiem, mały
kekekekekek_w_t_f:
kocham cię
<3
<3
<3
KeepFuckingCalm:
nie wątpię
ale to było
TYLKO
"pomyślę"
nie ciesz się tak
kekekekekek_w_t_f:
*tak bardzo pękające serce*
KeepFuckingCalm:
napiszę jutro
czy mogę
~ kekekekekek_w_t_f zmienił status na "Mój facet to troglodyta"
~ kekekekekek_w_t_f zmienił nazwę na "nikt_mnie_nie_kocha"
KeepFuckingCalm:
też cię kocham C:
~ KeepFuckingCalm opuścił konwersację
***
Jonghyun leżał wtedy na kanapie. Chyba udawał, że coś czyta, by tak naprawdę wesoło oddawać się machaniu nogami przerzuconymi przez oparcie. Potem nie było nic. Żadnego Chaosu, powstania świata ani Dżisusa Kristusa. Tylko Ki Bum, który wparadował do pokoju niczym huragan. Przy okazji potrącił kilka stert ułożonych na ziemi książek, więc zniszczenia były podobne do takich, jakie istotnie wywołałby silny wiatr. Tamten jednak nawet nie raczył na to zwrócić uwagi.
- UMÓWILIŚMY SIĘ! - Wielkie litery były niemal widoczne w powietrzu.
Główny wokalista odłożył czasopismo. Zamierzał jakoś zareagować, ale chłopak już wybiegł z pomieszczenia, wymachując rękami i nogami we wszystkie strony. Dziękował wszystkim mocom ludzkim - i boskim, ale oczywiście nie przyznałby przed samym sobą, iż wierzy w takie durnoty - że akurat w dormie nie przebywał nikt z wytwórni. Natychmiast wysłaliby rapera na badania psychiatryczne. Albo ogłuszyli, by choć na moment się uspokoił. On sam ledwo powstrzymywał się od chęci zrobienia tego.
Niespodziewanie przypomniał sobie o jednej, pozornie nieistotnej rzeczy. Wczoraj Onew wypytywał się o idealne miejsce na randkę.
Dla biednych, spragnionych OnKey fanek ten jakże uroczy gif |
I tak już nikt nie wierzy w Twoją listę, nie musisz o niej wspominać xD
OdpowiedzUsuńAch, żeby znaleźć taki piękny gif, trzeba być geniuuuszeeem~~
Chędożyć obietnice, onkey pisz~! Tak.
Ale szłodkie~`! OnKey! Hip hip hura! Banzai! A ten gif...Zakochałam się! <3
OdpowiedzUsuń