niedziela, 22 grudnia 2013

Anioł

Pairing: Bang x Zelo (B.A.P)
Tematyka: k-pop, shounen-ai, niespełniona miłość, angst wylewa się drzwiami
Ostrzeżenia: przekleństwa, użalanie się nad sobą w wykonaniu siedemnastolatka, być może samobójstwo
Od Ałtoreńki zdań pięć: To opowiadanie jest tak okropnie nie w moim stylu, że trudno mi się je nawet komentuje. Wolę pisać komedie, szczególnie że niespecjalnie potrafię pisać angsty o tak sympatycznych dzieciach. W ogóle pisać angsty.
Z dedykacją dla Banne, która ff z tego gatunku wytargowała.
Miłego czytania~!



- Zelo, Jun Hong, pierdolony debilu, to ja, odbierz, ja...
- Hejejuśka, tu Zelo! Albo Choi Jun Hong, jeżeli jesteś głupi i nie wiesz, jak nazywa się najlepszy...
- Kurwa, Jun Hong, odbierz!
- ...zostaw wiadomość po sygnale.


Zelo leży na trawie. Wpatruje się bezmyślnie w ciemne niebo - przyszedł tu z zamiarem wypatrywania gwiazd, teraz już dawno o nich zapomniał. Wyjazd pod namiot miał służyć relaksowi, nie nieustannym myśleniu o liderze. Na razie nie wie, czy kontemplowanie nad każdą częścią ciała Banga świadczy o byciu żałosnym, czy o czymś dobrym. Matka powiedziała, że nie powinien się przejmować, ale ona myślała, iż chodzi o dziewczynę. Nie starszego o sześć lat faceta, kolegę z zespołu. Gdyby znała prawdę, pewnie nie pocieszałaby go słowami "zakochani tak mają".
Bo Zelo jest zakochany. Nie wspaniale, pompatycznie i aż po grób. Jest zakochany na tyle, żeby zrozumieć, że Bang nie jest ideałem cnót wszelakich i na tyle, by pisać jego imię na zaparowanej tafli lustra każdego ranka. Nie brzmi to zbyt romantycznie, on też zdaje sobie z tego sprawę. Pisze przyjaciołom, że wolałby usychać z miłości, błąkać się w labiryncie własnych niepewności, ale tak naprawdę taka sytuacja mu odpowiada. Przyjemniej spędza się dni na rozmyślaniu niż na rozpaczaniu. I ignoruje wiersze głoszące, że kocha się jedynie to, dzięki czemu się cierpi.
Krzywi się, słysząc ciężkie kroki lidera, chociaż jego przyjściu towarzyszy tak ukochana mieszanka woni świeżo skoszonej trawy i nadmiaru wody kolońskiej. Nie potrzebuje go teraz, nie chce rozmawiać.
- Nie śpisz, młody?
Zelo zaciska usta i kręci głową. Nie jest aż takim ignorantem, by zasypiać podczas pierwszej w życiu nocy pod gołym niebem. On go za takiego uważa?
Lider bezsensownie przygładza dłonią niepotrzebny, leżący obok rapera koc. Siada na nim, mimo pełnego pogardy prychnięcia Zelo. Trawa jest stokroć lepsza od pospolitego koca.
- Wiem, że to zwalanie problemów na innych ludzi, ale... - Bang waha się, więc chłopak zachęcająco kiwa głową. - Spotkałeś kiedyś anioła?
Zelo myśli, że Bang zadaje bardzo dziwne pytania. 
Przypomina sobie nagle poradę z jakiegoś pisma, iż powinno się traktować postępowania, relację z ukochaną, nieświadomą uczucia osobą jak stawianie jakiegoś budynku. Każdy krok zakończony pozytywnym skutkiem należy liczyć jako kolejną warstwę. Zelo nie wie, co mógłby budować, więc szybko rozgląda się wokół. W oko wpada rozrzucona talia kart.
- Yong Guk, jeżeli zebrało ci się na religijne rozkminy, to polecam sen. - Wzdycha ciężko.
Lider kładzie mu palec na ustach. Pierwszy etap. Bariera fizyczna przekroczona. Fundament - pierwsza karta - zostaje położony.
- Jun Hong, zadałem ci pytanie. - Kręci głową z dezaprobatą. - Spotkałeś kiedyś anioła? Ja tak. Jest irytujący, niepokojąco wysoki i przemądrzały. Ostatnio dał się skrzywdzić fryzjerowi i wygląda idiotycznie - zamyśla się. - Ale dalej pięknie.
Zelo anioły kojarzą się jedynie z hermafrodytycznymi facecikami z okropnymi, białymi jak szpitalne kołdry skrzydłami. Z tego, co pamięta z chrześcijańskich wykładów, w żaden sposób liderowy opis nie pasuje do słowa "anioł".
Ma jednak wrażenie, że w jakiś magiczny sposób etap drugi zakończył się pomyślnie. Karciana budowla, choć jeszcze niedokończona, już prezentuje się imponująco.
- W sumie to spotkałem anioła - odpowiada po chwili ciszy. -  Tylko że mój kompletnie różni się od twojego. Jest niższy ode mnie, pozerski i okropnie wrażliwy. Czasami mam wrażenie, że kiedy schowa twardą skorupę do kosza, kompletnie się rozleci.
Bang patrzy na niego przez moment, po czym przenosi wzrok na gwiazdy. Dziwnie nagle opiera głowę na ramieniu chłopaka. Zelo dokłada kolejne karty. Jeszcze tylko moment, jeden ruch i...!
- Cieszę się, że mnie rozumiesz. - Raper zastanawia się, czy lider upił się świeżym powietrzem, bo zdecydowanie nie zachowuje się normalnie. - Potrzebowałem, potrzebuję kogoś, kto wiedziałby... - Zelo zamyka oczy - o niej.
Domek z kart rozsypuje się z hukiem.


- Hejejuśka, tu Zelo! Albo Choi Jun Hong, jeżeli jesteś głupi i nie wiesz...

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Tylko odbierz. Odbierz, bo ja... Naprawdę przepraszam, skąd miałem wiedzieć, że ty...!
- ...po sygnale.


Łzy są zabawne. Teoretycznie dają ulgę, wyswobadzają z lęku, obawy, że ból może jeszcze wzrosnąć. Praktycznie pozwalają jedynie na chwilę ukoić cierpienie i przygotować ciało na kolejną dawkę. 
Zelo przerywa pisanie i śmieje się. Ekran tabletu już od dawna nie jest suchy.


- Hejejuśka, tu Zelo! Albo Choi Jun Hong...
- Boże, ile można dzwonić... Kurwa, jeżeli naprawdę oni maja rację i ty coś... Oddzwoń, proszę.


Żeby być szczęśliwym trzeba ponoć być idiotą, egoistą i cieszyć się dobrym zdrowiem - tak, Zelo jest na tyle głupi, żeby wertować płody europejskich romantyków - więc nie powinno to być takie trudne. Jong Up często nazywa go głupim, na nic nie choruje... 
Stojący na biurku laptop kusi, ale nie ma zamiaru do niego podchodzić. Wie, że randka Banga się udała. Nie chce wchodzić na Skype'a i słuchać szczegółowej relacji. Wystarczy sama świadomość, że laska nie posłała go do diabła. Teraz tylko pierwszy seks, romantyczne zaręczyny, ślub w blasku jupiterów i dziecięca drużyna piłkarska. Oczywiście na wszystko zostanie zaproszony jako gość specjalny państwa młodych. Wie, że będzie musiał w tym uczestniczyć, więc woli chociaż teraz nie mieć z tym nic do czynienia. 
Bez wahania odbiera telefon od lidera.


- Hejejuśka, tu...
- Wiesz, to w sumie zabawne, że już nawet nie panikuję. W końcu nie odbierasz telefonów od... dwóch dni? Ale będziesz ze mnie lał, jak usłyszysz te wszystkie ataki histerii, ja pierdolę. Głupi byłem, przecież jest sygnał, więc nic się nie mogło stać. Automatyczna sekretarka to jednak dobra rzecz, nie? Oddzwoń. SZYBKO.


Zelo bardzo często zastanawiał się, jak zmieni się świat, kiedy związek Banga przestanie istnieć. Przychodzi to niespodziewanie - zdążyli już się zaręczyć, on zdążył setki razy pomyśleć o dramatycznym skoku z wieżowca. Sms od lidera dotyczący zerwania wyrywa go ze stanu wegetacji. Zaczyna oddychać, nic już go nie przydusza. Przynajmniej do momentu, w którym nie spotyka się z Bangiem. Kiedy patrzy na jego zniszczoną, szarą jak papier twarz i zgarbioną sylwetkę, błaga Boga, by przekonał byłą dziewczynę Yong Guka do powrotu.
Bóg jak zwykle niezawodnie nie odpowiada na modlitwy. 
Chłopak nie mieszka już w domu; rodzicom mówi, że to dla zespołu. Nie pozwala liderowi wychodzić bez płaszcza, pilnuje, by jadł śniadania i codziennie kontroluje ilość tabletek nasennych w domowej apteczce. Jest cichy, subtelny i nie robi niczego zwracającego niepotrzebnej uwagi. Płacze razem z nim, nie wypuszcza z objęć, kiedy mężczyzna agresywnie protestuje, bo wie, że właśnie wtedy jest potrzebny najbardziej.
Zmusza go do wychodzenia na dwór i spotykania ze znajomymi. W dniu, w którym Bang po raz pierwszy sam wyraża ochotę pójścia do kina, wybucha jednocześnie płaczem i śmiechem. Zaznajamia go ze swoimi przyjaciółmi, bliskimi; w końcu uśmiech lidera nie przypomina grymasu porcelanowej lalki.
Miesiąc później, pod koniec grudnia, wchodzi do niepokojąco pełnego mieszkania. Przez korytarz ciągnie się szlak porozrzucanych ubrań. Kiedy zauważa damską bluzkę, odwraca się i cicho, subtelnie, nie zwracając niepotrzebnej uwagi, wychodzi.
Bang już go więcej nie potrzebuje.


- W sumie tak tylko idiotycznie się upewniam, bo skoro jest poczta głoso...
- Abonent znajduje się poza zasięgiem sieci.

8 komentarzy:

  1. ...przeczytałam. popłakałam się. dziękuję Ci bardzo, dawno nie przeczytałam tak dobrego polskiego ficka. dzięki Tobie nie straciłam całkiem wiary w polskie aŁtoreczki...

    Rozpłakany jak bóbr Yesiek... </3

    OdpowiedzUsuń
  2. ;________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________;
    i to by było na tyle jeżeli chodzi o konstruktywny komentarz xD
    -Banne

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, kilka łez mi uciekło z oka. Z krzykiem xd Świetnie napisane, z tą sekretarką to genialny pomysł. Ale... Ale co z Zelo? On tylko pojechał, tak? Nic się nie stało, prawda...? Przecież to nie mogło się tak skończyć... Pieprzony Bang ;_____;

    OdpowiedzUsuń
  4. RYCZAŁAM , RYCZE i BĘDĘ RYCZEC jeszcze hohohoh piękne

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co napisać... Piękne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurwa. Rozjebałaś mi tym system. Wyje wyje wyje 😭😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurwa. Rozjebałaś mi tym system. Wyje wyje wyje 😭😭😭😭

    OdpowiedzUsuń