Pairing: G-Dragon x Seungri (BIG BANG)
Tematyka: kpop, yaoi, rozstanie, nieradzenie sobie z rozstaniem, zdrada
Ostrzeżenia: alkohol, aluzja stosunku seksualnego
Telefon budzi go o trzeciej w nocy. Długi, ciągnący się dźwięk nie daje się zignorować. Zakrywa głowę poduszką, mimo że zdążył już spostrzec, że takie triki działają tylko w filmach. Gruba poduszka w żaden sposób nie chroni przed irytującą melodyjką.
Wzdycha ciężko, gdy widzi kto dzwoni. Dźwięk na moment urywa się - połączenie zostaje przerwane - by po chwili powrócić ze, jak się Seungriemu wydaje, zdwojoną mocą.
Odbiera.
- Seungri? - bełkotliwy ton rozwiewa wszystkie wątpliwości. Znowu się nachlał.
- Co znowu, Jiyong? - odpowiada ze znużeniem. Przerabiali to tyle razy.
- Wiem, że jestem pijany - wzdycha ciężko - i wiem, że nie potraktujesz mnie poważnie, ale ja... Wciąż jestem zakochany, Seungri. Naprawdę.
Nie reaguje. Kładzie się na łóżku, z powrotem okrywa pościelą. Jednak cały czas się nie rozłącza, nawet nie odsuwa komórki od ucha.
- Seungri? - słyszy zaniepokojenie w głosie Jiyonga.
Niech się niepokoi.
- Seungri?! - Ton tamtego jest rozpaczliwy i w pewien sposób Seungriego to nawet bawi.
Niech rozpacza.
- Seungri, powiedz cokolwiek!
Nie mówi nic.
Rozłącza się.
~~
Seungriego nie dławi w gardle, kiedy go widzi. Żadna siła nie sprawia, że czuje się, jakby ktoś pozbawił go organów. A nawet jeżeli gdzieś tam w środku, naprawdę głęboko pragnie krzyczeć, nie mówi o tym nikomu. To Jiyong zawsze był tym melodramatycznym. Seungriego po prostu trafia szlag, gdy ktoś mówi o Jiyongu, wspomina o nim albo chociaż do niego nawiązuje. Nie nienawidzi go, on chce tylko wyrwać mu wątrobę i zmusić do zjedzenia jej. Gdyby natura Seungriego nakazywałaby mu jeszcze wylewać smutki, nie miałby czasu żyć. Dlatego skupia się na gniewie.
I tak powinno pozostać. Muszą trzymać się wyznaczonych ról, żeby nie zwariować.
I tak powinno pozostać. Muszą trzymać się wyznaczonych ról, żeby nie zwariować.
Kiedy Jiyong wchodzi do pomieszczenia, zawsze wszyscy obracają się w jego stronę. Emanuje wewnętrzną pewnością, która wręcz wymusza zwrócenie na niego uwagi. Nic dziwnego, w końcu tutaj dowodzi.
Seungri ignoruje wewnętrzny przymus spojrzenia na niego. Nie widzi potrzeby. Ma ważniejsze sprawy, ważniejsze niż kaprysy Jiyonga. Ważniejsze niż Jiyong.
- Możemy pogadać?
Opuszki ich palców stykają się. Przez ciało Seungriego przechodzi niespodziewany impuls ciepła. Wzdryga się i natychmiast odsuwa dłoń. Nie wątpi, że jest to niegrzeczne, ale nie zależy mu na tym.
Oczy Jiyonga są pełne smutku i oczekiwania. Od... tamtego wydarzenia nie zmieniają wyrazu. Przynajmniej kiedy rozmawia z Seungrim. Przy innych sprawia wrażenie szczęśliwego.
Seungri wzdycha ciężko. Ma dość. To będzie ich czwarta rozmowa pod tytułem: "Wróć do mnie". Już po pierwszej miał dość. Jiyong mógł nie wiedzieć, że "do trzech razy sztuka", ale naprawdę, nawet on powinien zauważyć, że jego starania spełzają na niczym. I dać sobie spokój.
- Nie.
Nie czeka na reakcję lidera. Po prostu wstaje i wychodzi. Na całej klatce schodowej słychać jego kroki. Schodzi powoli, zastanawiając się co powinien teraz zrobić. Wrócić do domu - pustego mieszkania?
Na końcu schodów przyspiesza.
~~
Kiedy wychodzi z baru kilka godzin przed świtem, pada lekki deszcz. Seungri nie jest zmęczony, jest wykończony. Mimo to zdobył w sobie na tyle siły, by wstać z łóżka. Albo po prostu chciał wyjść z domu. Deszcz cicho nasącza wodą górne partie wysokich budynków. Wyglądają jak gigantyczne, szare nagrobki. Monumentalne mauzolea pozostałe po wielkich tyranach.
Seungri wchodzi na most i siada na barierce. Obserwuje zepsutą, migającą lampę, znajdującą się tuż obok wielkiego sygnalizatora świetlnego. Nikogo nie ma na ulicy, na chodnikach leżą pozostałości po dziennej aktywności. Porozrzucane kartki, zgubione przez kogoś papiery i worki ze śmieciami - one reprezentują miasto o tej porze. Nie widać nawet śmieciarek ani samochodów zbłąkanych po imprezie studentów. O trzeciej nad ranem wszystko wygląda jak jeden wielki, pusty cmentarz.
Dlatego czuje zdziwienie, kiedy słyszy kroki. Tym większe, że poznaje je. Tylko Jiyong umie skradać się w tak nieumiejętny sposób.
Jest coraz bliżej, Seungriemu wręcz wydaje się, że słyszy już jego oddech. Momentalnie sztywnieje, ale nie odwraca się, z uporem patrzy przed siebie. Czeka, błagając Boga, by Jiyong stchórzył. Dzisiaj, teraz, Seungri nie ma sił na kolejną denerwującą, męczącą rozmowę.
Jiyong siada obok niego. Nie zaczyna rozmowy, w ogóle się nie odzywa. Obaj siedzą w milczeniu, oglądając jak zwisający z pobliskiego mostu, powieszony wczoraj transparent, którego przekazu nawet nie da się odczytać, pod wpływem wiatru przykleja się do belki mostu niczym pognieciona, brudna toga.
Seungri chowa zaczerwienione od zimna ręce w kieszeniach. Ma wrażenie, że Jiyong przez cały ten czas na niego zerka. Wyczuwa to. Chociaż jest pewien, iż nic takiego nie ma miejsca.
Nie ma pojęcia, jakim cudem Jiyong w ogóle się tutaj znalazł, ale nie zastanawia się nad tym. Po raz pierwszy w jego towarzystwie nie czuje gniewu, widok lidera przywodzi raczej miłe, nostalgiczne wspomnienia. Fakt, że ni stąd, ni zowąd pojawił się tutaj nie wydaje mu się dziwny.
Raczej właściwy.
~~
I nadchodzą kolejne takie dni, w których Jiyong jest, ale nie próbuje rozmawiać, przekonywać. Nie narzuca się, lecz nie pozwala się nie zauważać. Jego obecność już nie jest denerwująca.
Pewnego dnia Seungri z irytacją zauważa, że nie podoba mu się fakt, że Jiyong nie otwiera mu drzwi, kiedy wraca do domu.
Przez całą noc nie może zasnąć. Jest przerażony. Nie chce zapominać, ale zapomniał. Nie chce wybaczyć, ale wybaczył.
Co powinien teraz zrobić?
~~
Mieszkanie T.O.P na pewno nie jest aż tak luksusowe, jak spodziewaliby się po nim fani. Żadnych złotych wanien, diamentowych obramowań luster ani srebrnych naczyń. Zamiast tego masa niepotrzebnych, zdecydowanie niewartych swojej ceny mebli, bibelotów i laptop. Ten jeden komputer stanowi centrum całego domu Tempo - z każdego pomieszczenia prowadzą do niego dróżki, cienkie kawałki niezagraconego terenu.
Nawet do barku trzeba się przedzierać przez stos rzeczy. Seungri nie zamierza ryzykować zburzeniem całej konstrukcji, więc odsuwa kilka przedmiotów, by dotrzeć do lodówki, co jest o wiele prostsze. Nie przepada za piwem, które znajduje w środku, ale nie chce wybrzydzać.
- Chcesz mnie zapytać, co o tym sądzę, prawda? - Seungri wciąż nie potrafi zrozumieć, jakim cudem ktokolwiek uważa T.O.P za kogoś z osobowością 4D. Może nieco za bardzo lubi samotne przesiadywanie w domu i kupowanie mebli, ale jego przenikliwość i empatia wykraczają poza zdolność pojmowania normalnego człowieka. - Mam na myśli wasze zerwanie. Twoje i Jiyonga.
Seungri kiwa głową. Piwo jest idealnie gorzkie, nie rozumie, dlaczego myślał, że go nie lubi.
- Nie wiem, co powinienem zrobić. Z naszym... związkiem.
Tempo wypija połowę puszki, zanim wreszcie się odzywa.
- To, co mam na temat do powiedzenia, nie powinno mieć dla ciebie znaczenia.
- Ale ma. Powiedz.
T.O.P odchyla głowę do tyłu. Nie lubi rozmawiać o poważnych rzeczach, jeżeli jest trzeźwy. Seungri na wszelki wypadek podsuwa mu jeszcze jedną puszkę alkoholu.
- Zerwaliście. Ty zerwałeś. Nie możesz się mnie pytać, co powinieneś zrobić z "waszym związkiem". - Popija zimne piwo. - Na twoim miejscu znalazłbym sobie kogoś normalnego, kogoś, kto myśli jak zwykły, wręcz surrealistycznie zwykły człowiek i żył długo i szczęśliwie. Nadrabiałbyś odchyłami za was dwoje. - Uśmiecha się krzywo. - Mogę być optymistą, ale i tak nie widzę możliwości, żebyś był z nim szczęśliwy. Jiyong to nie jest osoba, która dba o szczęście, zarówno swoje, jak i innych. Byłem pod wrażeniem, że w ogóle ze sobą zamieszkaliście, dalej uważam za cud, że wytrzymaliście ze sobą trzy lata.
Seungri nie patrzy na niego, spogląda w okno. Wszystko, co mówi Tempo jest spójne i logiczne, ale oczekiwał czegoś innego. Kalki słów Taeyanga, który dzień po tym, jak Seungri wyrzucił Jiyonga z mieszkania, zapewniał, że lider wciąż go kocha.
- Poza tym - T.O.P kontynuuje wątek - on cię zdradził. I sam wiesz dlaczego. Nie dlatego, że tamta kobieta go uwiodła, była piękna czy powaliła go czymkolwiek. Po prostu miał sposobność. On... ma inny system wartości niż ty czy ja. Oczekuje, że będzie mógł cię zdradzić, ile będzie miał ochotę, a ty będziesz na niego czekał. Jeżeli do niego wrócisz, a on dalej będzie tak myślał, to co zrobisz? On nie chce się zmieniać.
- Bardzo dobrze o tym wiem - odpowiada Seungri i podnosi do ust kolejne piwo.
- Tylko tyle mam do powiedzenia.
Seungri nalewa piwo do szklanki i powoli wypija. Tempo nie spuszcza z niego wzroku. Obaj chcą, by "ten drugi" podjął temat. W końcu Seungri przełamuje się pierwszy.
- Wiesz, ja naprawdę zdaję sobie z tego sprawę - mówi sztywno, ostrożnie waży słowa - ale też nie jestem na tyle mądry, żeby wprowadzić to w życie. Nie poradzę na to, że w sumie nie obchodzi mnie jego poryty system wartości. Chcę tylko budzić się co dzień przy kochanym człowieku, nieważne, jak beznadziejnym ten człowiek byłby.
Tempo nie odpowiada. Patrzy. Seungri unika jego wzroku, opierając głowę na dłoni.
- Naprawdę tak bardzo go kochasz?
- Kocham - odpiera, ku swemu zdziwieniu, bez wahania.
T.O.P wzdycha ciężko.
- Po co więc pytałeś mnie o radę? I tak zrobisz to, co chcesz.
Seungri w ciszy dopija piwo.
Zrobi to, co chce.
Czego chce?
- Poza tym - T.O.P kontynuuje wątek - on cię zdradził. I sam wiesz dlaczego. Nie dlatego, że tamta kobieta go uwiodła, była piękna czy powaliła go czymkolwiek. Po prostu miał sposobność. On... ma inny system wartości niż ty czy ja. Oczekuje, że będzie mógł cię zdradzić, ile będzie miał ochotę, a ty będziesz na niego czekał. Jeżeli do niego wrócisz, a on dalej będzie tak myślał, to co zrobisz? On nie chce się zmieniać.
- Bardzo dobrze o tym wiem - odpowiada Seungri i podnosi do ust kolejne piwo.
- Tylko tyle mam do powiedzenia.
Seungri nalewa piwo do szklanki i powoli wypija. Tempo nie spuszcza z niego wzroku. Obaj chcą, by "ten drugi" podjął temat. W końcu Seungri przełamuje się pierwszy.
- Wiesz, ja naprawdę zdaję sobie z tego sprawę - mówi sztywno, ostrożnie waży słowa - ale też nie jestem na tyle mądry, żeby wprowadzić to w życie. Nie poradzę na to, że w sumie nie obchodzi mnie jego poryty system wartości. Chcę tylko budzić się co dzień przy kochanym człowieku, nieważne, jak beznadziejnym ten człowiek byłby.
Tempo nie odpowiada. Patrzy. Seungri unika jego wzroku, opierając głowę na dłoni.
- Naprawdę tak bardzo go kochasz?
- Kocham - odpiera, ku swemu zdziwieniu, bez wahania.
T.O.P wzdycha ciężko.
- Po co więc pytałeś mnie o radę? I tak zrobisz to, co chcesz.
Seungri w ciszy dopija piwo.
Zrobi to, co chce.
Czego chce?
~~
Niebo jest idealnie czyste, granatowe. Daleko widać niewyraźne smugi ciemnych chmur, jakby malarz pogody nie mógł się zdecydować, czy wypróbować na nim dopiero co zakupioną, czarną farbę.Szli po opustoszałej ulicy w całkowitym milczeniu. Tak jak kilka tygodni temu Jiyong dołączył do niego na moście. Kiedy Seungri zeskoczył z barierki i ruszył przed siebie, podążył za nim.
W całkowitym milczeniu posuwają się naprzód, oglądając witryny zamkniętych sklepów. Jiyong ma na sobie jasne dżinsy i ciemną, pokrytą białymi wzorami bluzę, czapkę zdjął, by bawić się nią w dłoniach. W tej chwili znajduje się przed Seungrim, ale tak jak on nie ma celu. Po prostu idzie przed siebie. Co jakiś czas odwraca się i uśmiecha. Seungri dopiero po kilkunastu minutach spostrzega, że odpowiada na te uśmiechy.
Zatrzymuje się gwałtownie. Jiyong przechodzi kilka kroków, orientuje się dopiero, kiedy Seungri odwraca się z zamiarem powrotu.
- Gdzie ty idziesz? - pyta cicho.
Seungri długo się nie odzywa. Chce wrócić, ale... Gdzie chce wrócić? Kręci głową. Cisza dłuży się jak wszystkie kolacje wigilijne, dopiero po których zakończeniu można było otworzyć prezenty. Nie odpowiada, bo nie wie. Nie ma pojęcia. Przykłada czoło do pobliskiej szyby.
- Do mieszkania - mówi wreszcie, z trudem.
Jiyong podchodzi bliżej. Wolno, niemal niezauważalnie, jakby Seungri był zwierzęciem, którego nie chce spłoszyć.
- Do domu?
- Nie. - Seungri podnosi odsuwa głowę od szyby. Patrzy mu prosto w oczy i Jiyong cofa się pod wpływem tego spojrzenia. - Domu już nie ma.
Ramiona Jiyonga drżą, ale on sam nic nie mówi. Odwraca się i odchodzi, powłócząc nogami. Seungri unosi brwi, zdziwiony samym sobą. To naprawdę było... melodramatyczne.
Czyżby role się zmieniły?
W całkowitym milczeniu posuwają się naprzód, oglądając witryny zamkniętych sklepów. Jiyong ma na sobie jasne dżinsy i ciemną, pokrytą białymi wzorami bluzę, czapkę zdjął, by bawić się nią w dłoniach. W tej chwili znajduje się przed Seungrim, ale tak jak on nie ma celu. Po prostu idzie przed siebie. Co jakiś czas odwraca się i uśmiecha. Seungri dopiero po kilkunastu minutach spostrzega, że odpowiada na te uśmiechy.
Zatrzymuje się gwałtownie. Jiyong przechodzi kilka kroków, orientuje się dopiero, kiedy Seungri odwraca się z zamiarem powrotu.
- Gdzie ty idziesz? - pyta cicho.
Seungri długo się nie odzywa. Chce wrócić, ale... Gdzie chce wrócić? Kręci głową. Cisza dłuży się jak wszystkie kolacje wigilijne, dopiero po których zakończeniu można było otworzyć prezenty. Nie odpowiada, bo nie wie. Nie ma pojęcia. Przykłada czoło do pobliskiej szyby.
- Do mieszkania - mówi wreszcie, z trudem.
Jiyong podchodzi bliżej. Wolno, niemal niezauważalnie, jakby Seungri był zwierzęciem, którego nie chce spłoszyć.
- Do domu?
- Nie. - Seungri podnosi odsuwa głowę od szyby. Patrzy mu prosto w oczy i Jiyong cofa się pod wpływem tego spojrzenia. - Domu już nie ma.
Ramiona Jiyonga drżą, ale on sam nic nie mówi. Odwraca się i odchodzi, powłócząc nogami. Seungri unosi brwi, zdziwiony samym sobą. To naprawdę było... melodramatyczne.
Czyżby role się zmieniły?
~~
Dzwonek budzi go o trzeciej w nocy. Jeżeli kiedykolwiek narzekał na dźwięk swojego telefonu, powinien go przeprosić. Ta upiorna kakofonia, którą z nieznanych powodów twórca uznał za odpowiednią do informowania o przybyciu gości, jest gorsza od wszystkiego, co kiedykolwiek usłyszał.
Szybko, motywowany nieprzerwanym, świszczącym w uszach dźwiękiem, wybiega z łóżka i otwiera drzwi. Nie wie, czego się spodziewał, ale jest zdziwiony, gdy widzi Jiyonga. Na tyle zdziwiony, żeby bez słowa wpuścić go do środka.
Jiyong wygląda jakby dopiero co wrócił z imprezy, ale nie jest pijany. Jego oczy są zamglone, jakby przysłonięte delikatną błoną. Milczy i z jakiegoś powodu Seungri również się nie odzywa. Czeka, nie wie na co, ale czeka.
Jiyong podchodzi do niego, by nawinąć na palec kosmyk jego włosów. Ich spojrzenia spotykają się, a wtedy lider osuwa się na podłogę. Łza spływa po jego policzku, ale Seungri nie ma czasu nawet zastanowić się nad tym niecodziennym zjawiskiem, bowiem do roztrzaskanej na podłodze łzy dołączają następne. Jiyong obie ręce opiera o podłogę, jakby miał zamiar zwymiotować. Nie łka, ale w jego płaczu jest coś gwałtownego, coś, co sprawia, że Seungri przestaje się powstrzymywać. Wyciąga rękę i nieśmiało dotyka jego drżącego ramienia.Przytula go praktycznie bezwiednie. Od łez i gorącego oddechu jego tors robi się kompletnie mokry. Palce Jiyonga chaotycznie błądzą po jego plecach, kiedy Seungri obejmuje go jednym ramieniem, by drugim głaskać uspokajająco jego zniszczone, kolorowe włosy. Na początku czeka, aż przestanie płakać. Potem po prostu go przytula.
~~
W ciemnym pokoju z odsłoniętymi oknami, z których, jak zaręczał agent mieszkaniowy, można zobaczyć cały Seul, obejmują się spragnieni siebie, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie. Seungri powoli zdejmuje z siebie ubrania. Boi się na niego spojrzeć. Boi się, że kiedy to zrobi, przypomni sobie o tym, że Jiyong nie jest tylko jego. A raczej próbuje udawać, że nie jest.
- Przepraszam.
Jiyong opuszcza powieki. Chyba sam jest zdziwiony tym, że to powiedział. Seungri nie daje mu czasu na sprostowanie, po prostu go całuje.
Jiyong reaguje po dłuższej chwili; Seungri czuje przyspieszone bicie jego serca. Lider już nie jest tym chłodnym, opanowanym Jiyongiem, z którym był przedtem. Pustka, która w nim tkwiła, powoli, kawałek po kawałku topnieje i wydostaje się na zewnątrz. Seungri obejmuje go, odgradzając Jiyonga od odległych sygnałów jego dawnej obojętności. Wchłania jego drżenie, bez przerwy głaszcząc po plecach, żeby się uspokoił.
- Przepraszam.
Nie odzywają się więcej.
~~
Gdy słońce dźwiga się nad horyzont, błękit zastępuje ciemność. Nad miastem przepływa pojedyncza jasna chmura o wyraźnie zaznaczonych, mocnych konturach. Blade światło zalewa pokój.
Jiyong leży, zastygły nieruchomo. Wygląda jak leżące na środku polanki małe zwierzątko, oczekujące przybycia matki o świcie. Światło pada pod takim kątem, że uwypukla jego wargi. Delikatne usta drżą w rytm uderzeń serca, zdaje się, że szepczą bezgłośnie.
Seungri odwraca od niego wzrok i skupia się na samotnej, niezależnej chmurze. Nie poruszyła się, dalej tkwi w miejscu. Wschodzące słońce sprawia, że jest niemal niewidoczna.
Zaczął się nowy dzień.
Dzień z Jiyongiem.
Błagam, więcej opowiadań z nimi! <3
OdpowiedzUsuńOmg TE OPISY. Jesteś dla mnie inspiracją! To opowiadanie było... Cudowne! Tak się cieszę, że ktoś napisał o nich takie dzieło, to moja ulubiona para <3 Pisz więcej!
OdpowiedzUsuńOmg TE OPISY. Jesteś dla mnie inspiracją! To opowiadanie było... Cudowne! Tak się cieszę, że ktoś napisał o nich takie dzieło, to moja ulubiona para <3 Pisz więcej!
OdpowiedzUsuń