czwartek, 20 marca 2014

Przyjaciele

Pairing: Kyungsoo x Kai, Kyungsoo x Sehun (EXO)
Tematyka: k-pop, yaoi, nieodwzajemniona miłość, angstowanie, seksy, zaręczyny
Ostrzeżenia: przekleństwa, seks, kilogram angstu
Ałtorkowych słów nie tak wiele jak zazwyczaj: Bo Kai powinien być na dole.


Kelner nie zdążył do mnie podejść. Mógł być najlepszym w swoim fachu profesjonalistą, ale pracował tu od niedawna. Nie znał restauracji tak dobrze jak ja. Spokojnie kluczyłem przez labirynt wykonanych z adamaszku obrusów i błyszczących stolików, za których rezerwację wielu było gotowych zabić. Sehun już był na miejscu. Wpatrywał się we mnie intensywnie, próbując ignorować obecność standardowego koszyczka z pieczywem. Wewnętrzna walka Sehuna-żarłoka i Sehuna-na-Diecie nigdy nie przestawała mnie bawić.
Od kilku lat spotykaliśmy się tutaj niemal regularnie, chcąc opowiedzieć drugiemu, co ważnego wydarzyło się w naszym życiu. Prywatnym życiu.
Pochyliłem się, by pocałować go w policzek. Stłumiłem kaszlnięcie, gdy wysunął się ku mnie, otaczając zapachem perfum.
Mówiłem już, jak trudno tu o stolik?
Jeżeli Kyungsoo mu się nie oświadczył, z miejsca wstępuję do klasztoru.
- Muszę ci coś powiedzieć – nie dał mi nawet czasu na zajęcie miejsca.
Przyrządził spaghetti, nazwał przystojnym i oświadczył się przy zachodzie słońca.
- O co chodzi? - zapytałem się niewinnie.
Przesunął koszyczek wypełniony zakazanymi węglowodanami ku mnie, a raczej po prostu odsunął go od siebie. Ok, czyli D.O nie zrobił spaghetti, tylko przyrządził inne równie romantyczne danie a'la ekstradietetyczna wzruszająca sałatka z wzrastających przy dźwiękach harfy rzodkiewek.
- Zgadnij, kto mi się oświadczył – starał się sprawiać wrażenie zdystansowanego, ale szeroki uśmiech zdradzał, jak bardzo się cieszy.
- Niech zgadnę... - Kelner postawił przed nami szampana i napełnił dwa kieliszki. Ten idiota naprawdę zapamiętał rodzaj mojego ulubionego. Dzisiaj jednak z trudem przełknąłem łyk. Nie miałem nastroju do świętowania.
- Zgadniesz...? - podjął.
- Na pewno mówisz o Luhanie, prawda?
Prychnął jak rozjuszony kociak. Wiedział, że chcę go zirytować, jednak nie potrafił się temu przeciwstawić. Przynajmniej werbalnie.
Jeden z jego ciężkich, pokrytych ćwiekami butów trafił mnie w kostkę. Z trudem powstrzymałem się przed syknięciem.
- Dobra, już dobra! - Na wszelki wypadek odsunąłem się nieco od stołu. - Nie moja wina, że zadajesz takie idiotyczne pytania. Kto inny niż ten idiota, Kyungsoo mógłby ci się oświadczyć?! Bóg Ojciec?! - Dalej nie wyglądał na zadowolonego, więc asekuracyjnie kontynuowałem. - Mam nadzieję, że zrobił to jak należy? Z dużą ilością żarcia, wzniosłych wyznań miłości i całym tym kiczem?
- Był cudowny! - poinformował mnie wylewnie, puszczając sarkazm mimo uszu. - Wiesz, byłem wtedy w dość chwiejnym nastroju, a on...
O, jak Sehun ładnie potrafił ująć to, że od czasu do czasu dostawał typowego, zerżniętego wprost z szowinistycznych żartów PMS-u.
- A on...?
Zaczął entuzjastycznie opowiadać mi o wielkim wyznaniu miłości do śmierci i jeszcze dalej, które wygłosił D.O w momencie, gdy omal nie wyrobił samochodem na którymś z zakrętów. Potem mówił coś jeszcze, ale nie słuchałem go. Nie chodziło o moją arogancję, po prostu... nie miałem ochoty o tym słuchać.
Patrzyłem się na niego, co jakiś czas przytakując z szerokim uśmiechem. Kiedyś myślałem, że ja i Sehun będziemy razem. Przyjaźniliśmy się, a nadmiar pracy ograniczył nasze życie towarzyskie do minimum. Gdy okazało się, iż obaj nie mamy nic przeciwko chłopcom, zaczęliśmy się spotykać. Jako jedyni geje w zespole byliśmy zdani tylko na siebie. Do czasu.
Dwa miesiące po naszym pierwszym seksie D.O zrobił coming out. Trzy tygodnie później Sehun był już z nim. Nie żałowałem tego ani nie rozpamiętywałem. Ja i Sehun byliśmy o niebo lepsi jako przyjaciele.
Jego śmiech przywrócił mnie do rzeczywistości. Upił łyk szampana i z zadziwiającą jak na niego ostrożnością odłożył szkło na blat. Świętowanie świętowaniem, ale nie planował płacić odszkodowań za zniszczenie naczyń.
- I czekaj, zanim zapomnę! - Uniósł palec. - Kyungsoo kazał mi się ciebie zapytać, czy masz wolny wieczór. Chce cię zabrać na oblewanie... nagłego zwrotu akcji w swoim życiu. Będzie zajebiście nudno, bo zaprosił głównie swoich starych znajomych. - Wyszczerzył się idiotycznie. - To znaczy tego akurat nie kazał mi przekazać.
- Na szczęście zdążył mi ich przedstawić. - Podniosłem kieliszek do ust, unikając jego wzroku. - Prawie wszyscy teraz pracują w jakichś gigantycznych korporacjach i zajmują się udawaniem, że zaraz awansują.
Sehun odetchnął ciężko.
- Beznadzieja. Czasami zastanawiam się, dlaczego oni w ogóle się ze sobą zadają. Z tego, co mi opowiadał Kyungsoo...
Tak, z tego, co ci opowiadał Kyungsoo w życiu nie chciałbyś się z nimi spotkać. I właśnie o to chodzi, Sehun. Dokładnie o to chodzi. Miałem już słowa na końcu języka, lecz chęć powiedzenia mu wszystkiego minęła równie szybko, jak się pojawiła. Przełknąłem ślinę.
Za oknem słońce świeciło wręcz nieprawdopodobnie jasno jak na tę porę roku.
Cały świat świętował zaręczyny mojego najlepszego przyjaciela.


***


Okres aluzji minął wieki temu. Przestaliśmy już spotykać się w kawiarniach, niby na rozmowę o życiu, zespole, Sehunie, cały czas udając, że wcale nie widzimy się tylko po to, bym dał mu dupy. Pamiętałem, że kiedyś nawet przynosił mi prezenty. Przestał, kiedy zauważył, że czuję się przez to jak dziwka. Bardzo tania dziwka.
Kiedy wyszedłem z łazienki, już bez ubrań. D.O studiował hotelową gablotkę z alkoholem. Nigdy nie mówił, że jest koneserem; jego roziskrzony wzrok jasno informował, iż faktycznie nim nie był. Oglądał barek, by nie wpatrywać się w drzwi łazienki. I udawać, że wcale nie czeka. Nie czeka na mnie.
Stałem przed nim, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder tak nisko, że mógł dostrzec wystające kości biodrowe. Moje włosy były wciąż wilgotne, kiedy wsadził w nie rękę. Przesunąłem dłoń po jego zapiętej koszuli. Zamknął oczy.
Rzucił mnie na łóżku bez ostrzeżenia. Nie zdążyłem wyrównać oddechu, pocałował mnie. Czułem na całym ciele ślady po jego ustach, jego palce wbijające się coraz mocniej w moją skórę. Obserwowałem go szeroko otwartymi oczami, oddychając spazmatycznie. Nie wiedziałem, czy to moje ciało ciągle nie może się uspokoić, czy reaguję tak na sam jego dotyk. Nie byłem w stanie zrobić nic poza rozsunięciem szerzej nóg.
Kyungsoo znowu mnie pocałował. Ciepły oddech drażnił moją twarz. Leniwie poruszył biodrami. Szorstki materiał przesunął się po czubku mojego penisa. Westchnąłem głośno.
Przewrócił mnie na brzuch, śliski od oliwki palec wślizgnął się do środka. Jęknąłem na tyle głośno, by zmusić go do przyspieszenia. Obecność drugiego palca sprawiła, że dreszcze przebiegły mi wzdłuż kręgosłupa. Nie miałem pojęcia, po co bawi się z trzecim, byłem dość rozciągnięty, ale widocznie przywykł do wiecznie ciasnego Sehuna.
Łóżko zatrzęsło się, gdy D.O, z penisem w moim wnętrzu popchnął mnie w stronę wezgłowia. Wyszedłem mu naprzeciw, napinając się i jęcząc. Cienie rzucane przez światło lamp migotały na gładkim drewnie. Mokrymi od potu dłońmi z trudem byłem w stanie się go utrzymać.
- Czekałeś na to, prawda? - zapytał ochryple.
Przygryzł moja szyję, przesuwając dłońmi po pośladkach. Dławiłem się śliną, ale przechyliłem głowę do tyłu, ku niemu. Uśmiechał się.
- Czekałem – jęknąłem głośno. Dziękowałem Bogu, że jednak zdecydowaliśmy się na hotel, a nie moje mieszkanie. Sąsiedzi z pewnością zadzwoniliby na policję kilkanaście minut wcześniej.
Zaczął pieprzyć mnie mocniej, tak jak zazwyczaj. Nie skupiał się już na zaspokojeniu m n i e, zaspokajał s i ę. Uwielbiałem ten moment.
Zacisnąłem mięśnie, sprawiając, że jego paznokcie zdarły naskórek z moich bioder. Nie czułem bólu, przestałem odczuwać cokolwiek poza przyjemnością, kiedy tylko jego palce owinęły się wokół mnie.
Moja erekcja przesunęła się po idealnie białych, ozdobnych poduszkach, pozostawiając na nich mokrą smugę. Zakołysałem biodrami, wzdychając z satysfakcją, gdy od razu zareagował. Twardość penisa niemal sprawiała mi ból.
Przy każdym pchnięciu unosiłem się, wychodząc mu na spotkanie. Nie było niczego, poza ciałem, pragnieniem i bólem. I nagle okazało się, że to jednak za wiele.
Skończyłem z krzykiem, kilka sekund przed nim.
Znajdujące się za oknem, różnobarwne neony Seulu były widoczne nawet z mojej pozycji. Przymknąłem oczy, by nie musieć na nie teraz patrzeć.
Kyungsoo opadł na mnie, gładząc po plecach. Całował moje łopatki, gdy z całych sił starałem się nie rozpłakać. Przycisnąłem twarz do poduszki.
Nie pierwszy raz pieprzył mnie facet, teraz narzeczony, mojego najlepszego przyjaciela. Gdyby to się wydało, nie miałbym żadnej linii obrony. Dlaczego to robiłem? Nawet ze swoją wybujałą wyobraźnią nie potrafiłbym tego usprawiedliwić.
Żaden z nas nigdy nie wspomniał o tym Sehunowi. Nawet w żartach. D.O bał się jego reakcji, ja nie mógłbym mu tego zrobić. Był moim najlepszym przyjacielem. Widziałem, jak patrzy na Kyungsoo, jakby ufał i wierzył tylko mu, jak nie spuszcza z niego wzroku, kiedy przechodzi obok, jak zamyka oczy podczas każdego ich pocałunku.
Nie mógłbym mu tego odebrać, nawet gdyby Kyungsoo odwzajemnił...
D.O opadł obok. Przesunął wierzchem dłoni po moim policzku, uśmiechając się łagodnie.
- Jesteś piękny - wyszeptał.
Jesteś piękny.
Jesteś, kurwa, piękny.
I nic poza tym.
Nigdy nic poza tym.

2 komentarze:

  1. ,,Myslalam ze kaisoo bd razem a tu co narzyczoby Se hun'a wgl zastanawia mnie,o co chodzi z tym ze Lu han myslalam ze on,wgl (znowu) dlaczego oni sie pieprza co nawet nie bylo jak to sie zaczelo czy cos i dlaczego D.O jest na górze zawsze myslalam ze to Kai bd dominował a tu takie cos i nadal zastanawia mnie dlaczego oni to robia i w hotelu dziwne od kiedy i (znowu) Dlaczego!! POWODZENIA I WENY:D

    OdpowiedzUsuń
  2. co
    przypomnij mi, zebym ci zbetowala, bo jest pare literufkuf i przecinkuf.
    gdyby napisal to ktos inny, bylabym zachwycona, ale obie wiemy, ze moje oczekiwania wzgledem ciebie sa nieco wyzsze. nie wkurwiaj mnie i wracaj do wojen, lesbo. :x

    OdpowiedzUsuń