Pairing: Kyungsoo x Kai, Kyungsoo x Sehun (EXO)
Tematyka: k-pop, yaoi, nieodwzajemniona miłość, angstowanie, seksy, zaręczyny
Ostrzeżenia: przekleństwa, seks, kilogram angstu
Ałtorkowych słów nie tak wiele jak zazwyczaj: Bo Kai powinien być na dole.
Ałtorkowych słów nie tak wiele jak zazwyczaj: Bo Kai powinien być na dole.
Kelner nie zdążył do
mnie podejść. Mógł być najlepszym w swoim fachu profesjonalistą,
ale pracował tu od niedawna. Nie znał restauracji tak dobrze
jak ja. Spokojnie kluczyłem przez labirynt wykonanych z adamaszku
obrusów i błyszczących stolików, za których rezerwację wielu
było gotowych zabić. Sehun już był na miejscu. Wpatrywał się we
mnie intensywnie, próbując ignorować obecność standardowego
koszyczka z pieczywem. Wewnętrzna walka Sehuna-żarłoka i
Sehuna-na-Diecie nigdy nie przestawała mnie bawić.
Od kilku lat spotykaliśmy się tutaj
niemal regularnie, chcąc opowiedzieć drugiemu, co ważnego
wydarzyło się w naszym życiu. Prywatnym życiu.
Pochyliłem się, by
pocałować go w policzek. Stłumiłem kaszlnięcie, gdy wysunął
się ku mnie, otaczając zapachem perfum.
Mówiłem już, jak trudno
tu o stolik?
Jeżeli Kyungsoo mu się
nie oświadczył, z miejsca wstępuję do klasztoru.
- Muszę ci coś
powiedzieć – nie dał mi nawet czasu na zajęcie miejsca.
Przyrządził spaghetti,
nazwał przystojnym i oświadczył się przy zachodzie słońca.
- O co chodzi? - zapytałem
się niewinnie.
Przesunął koszyczek
wypełniony zakazanymi węglowodanami ku mnie, a raczej po prostu odsunął go od
siebie. Ok, czyli D.O nie zrobił spaghetti, tylko przyrządził inne
równie romantyczne danie a'la ekstradietetyczna wzruszająca sałatka
z wzrastających przy dźwiękach harfy rzodkiewek.
- Zgadnij, kto mi się
oświadczył – starał się sprawiać wrażenie zdystansowanego,
ale szeroki uśmiech zdradzał, jak bardzo się cieszy.
- Niech zgadnę... -
Kelner postawił przed nami szampana i napełnił dwa kieliszki. Ten
idiota naprawdę zapamiętał rodzaj mojego ulubionego. Dzisiaj
jednak z trudem przełknąłem łyk. Nie miałem nastroju do
świętowania.
- Zgadniesz...? - podjął.
- Na pewno mówisz o
Luhanie, prawda?
Prychnął jak rozjuszony
kociak. Wiedział, że chcę go zirytować, jednak nie potrafił się
temu przeciwstawić. Przynajmniej werbalnie.
Jeden z jego ciężkich,
pokrytych ćwiekami butów trafił mnie w kostkę. Z trudem
powstrzymałem się przed syknięciem.
- Dobra, już dobra! - Na
wszelki wypadek odsunąłem się nieco od stołu. - Nie moja wina, że
zadajesz takie idiotyczne pytania. Kto inny niż ten idiota, Kyungsoo
mógłby ci się oświadczyć?! Bóg Ojciec?! - Dalej nie wyglądał
na zadowolonego, więc asekuracyjnie kontynuowałem. - Mam nadzieję,
że zrobił to jak należy? Z dużą ilością żarcia, wzniosłych
wyznań miłości i całym tym kiczem?
- Był cudowny! -
poinformował mnie wylewnie, puszczając sarkazm mimo uszu. - Wiesz,
byłem wtedy w dość chwiejnym nastroju, a on...
O, jak Sehun ładnie
potrafił ująć to, że od czasu do czasu dostawał typowego,
zerżniętego wprost z szowinistycznych żartów PMS-u.
- A on...?
Zaczął entuzjastycznie
opowiadać mi o wielkim wyznaniu miłości do śmierci i jeszcze
dalej, które wygłosił D.O w momencie, gdy omal nie wyrobił
samochodem na którymś z zakrętów. Potem mówił coś jeszcze, ale
nie słuchałem go. Nie chodziło o moją arogancję, po prostu...
nie miałem ochoty o tym słuchać.
Patrzyłem się na niego,
co jakiś czas przytakując z szerokim uśmiechem. Kiedyś myślałem,
że ja i Sehun będziemy razem. Przyjaźniliśmy
się, a nadmiar pracy ograniczył nasze życie towarzyskie do
minimum. Gdy okazało się, iż obaj nie mamy nic przeciwko chłopcom, zaczęliśmy się spotykać. Jako jedyni geje w zespole byliśmy zdani tylko na siebie.
Do czasu.
Dwa miesiące po naszym
pierwszym seksie D.O zrobił coming out. Trzy tygodnie później
Sehun był już z nim. Nie żałowałem tego ani nie rozpamiętywałem.
Ja i Sehun byliśmy o niebo lepsi jako przyjaciele.
Jego śmiech przywrócił
mnie do rzeczywistości. Upił łyk szampana i z zadziwiającą jak
na niego ostrożnością odłożył szkło na blat. Świętowanie
świętowaniem, ale nie planował płacić odszkodowań za
zniszczenie naczyń.
- I czekaj, zanim zapomnę!
- Uniósł palec. - Kyungsoo kazał mi się ciebie zapytać, czy masz
wolny wieczór. Chce cię zabrać na oblewanie... nagłego zwrotu akcji w
swoim życiu. Będzie zajebiście nudno, bo zaprosił głównie
swoich starych znajomych. - Wyszczerzył się idiotycznie. - To
znaczy tego akurat nie kazał mi przekazać.
- Na szczęście zdążył
mi ich przedstawić. - Podniosłem kieliszek do ust, unikając jego
wzroku. - Prawie wszyscy teraz pracują w jakichś gigantycznych
korporacjach i zajmują się udawaniem, że zaraz awansują.
Sehun odetchnął ciężko.
- Beznadzieja. Czasami
zastanawiam się, dlaczego oni w ogóle się ze sobą zadają. Z
tego, co mi opowiadał Kyungsoo...
Tak, z tego, co ci
opowiadał Kyungsoo w życiu nie chciałbyś się z nimi spotkać. I
właśnie o to chodzi, Sehun. Dokładnie o to chodzi. Miałem już
słowa na końcu języka, lecz chęć powiedzenia mu wszystkiego
minęła równie szybko, jak się pojawiła. Przełknąłem ślinę.
Za oknem słońce świeciło
wręcz nieprawdopodobnie jasno jak na tę porę roku.
Cały świat świętował
zaręczyny mojego najlepszego przyjaciela.
***
Okres aluzji
minął wieki temu. Przestaliśmy już spotykać się w kawiarniach,
niby na rozmowę o życiu, zespole, Sehunie, cały czas udając, że
wcale nie widzimy się tylko po to, bym dał mu dupy. Pamiętałem,
że kiedyś nawet przynosił mi prezenty. Przestał, kiedy zauważył,
że czuję się przez to jak dziwka. Bardzo tania dziwka.
Kiedy wyszedłem
z łazienki, już bez ubrań. D.O studiował hotelową gablotkę z
alkoholem. Nigdy nie mówił, że jest koneserem; jego roziskrzony
wzrok jasno informował, iż faktycznie nim nie był. Oglądał
barek, by nie wpatrywać się w drzwi łazienki. I udawać, że wcale
nie czeka. Nie czeka na mnie.
Stałem przed
nim, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder tak nisko, że mógł
dostrzec wystające kości biodrowe. Moje włosy były wciąż
wilgotne, kiedy wsadził w nie rękę. Przesunąłem dłoń po jego
zapiętej koszuli. Zamknął oczy.
Rzucił mnie na
łóżku bez ostrzeżenia. Nie zdążyłem wyrównać oddechu,
pocałował mnie. Czułem na całym ciele ślady po jego ustach, jego
palce wbijające się coraz mocniej w moją skórę. Obserwowałem go
szeroko otwartymi oczami, oddychając spazmatycznie. Nie wiedziałem,
czy to moje ciało ciągle nie może się uspokoić, czy reaguję tak
na sam jego dotyk. Nie byłem w stanie zrobić nic poza rozsunięciem
szerzej nóg.
Kyungsoo znowu
mnie pocałował. Ciepły oddech drażnił moją twarz. Leniwie poruszył biodrami. Szorstki materiał przesunął
się po czubku mojego penisa. Westchnąłem głośno.
Przewrócił
mnie na brzuch, śliski od oliwki palec wślizgnął się do środka.
Jęknąłem na tyle głośno, by zmusić go do przyspieszenia.
Obecność drugiego palca sprawiła, że dreszcze przebiegły mi
wzdłuż kręgosłupa. Nie miałem pojęcia, po co bawi się z
trzecim, byłem dość rozciągnięty, ale widocznie przywykł do
wiecznie ciasnego Sehuna.
Łóżko
zatrzęsło się, gdy D.O, z penisem w moim wnętrzu popchnął mnie
w stronę wezgłowia. Wyszedłem mu naprzeciw, napinając się i
jęcząc. Cienie rzucane przez światło lamp migotały na gładkim
drewnie. Mokrymi od potu dłońmi z trudem byłem w stanie się go
utrzymać.
- Czekałeś na
to, prawda? - zapytał ochryple.
Przygryzł moja
szyję, przesuwając dłońmi po pośladkach. Dławiłem się śliną,
ale przechyliłem głowę do tyłu, ku niemu. Uśmiechał się.
- Czekałem –
jęknąłem głośno. Dziękowałem Bogu, że jednak zdecydowaliśmy
się na hotel, a nie moje mieszkanie. Sąsiedzi z pewnością
zadzwoniliby na policję kilkanaście minut wcześniej.
Zaczął
pieprzyć mnie mocniej, tak jak zazwyczaj. Nie skupiał się już na
zaspokojeniu m n i e, zaspokajał s i ę. Uwielbiałem ten moment.
Zacisnąłem
mięśnie, sprawiając, że jego paznokcie zdarły naskórek z moich
bioder. Nie czułem bólu, przestałem odczuwać cokolwiek poza
przyjemnością, kiedy tylko jego palce owinęły się wokół mnie.
Moja erekcja
przesunęła się po idealnie białych, ozdobnych poduszkach,
pozostawiając na nich mokrą smugę. Zakołysałem biodrami,
wzdychając z satysfakcją, gdy od razu zareagował. Twardość
penisa niemal sprawiała mi ból.
Przy każdym pchnięciu unosiłem się, wychodząc mu na
spotkanie. Nie było niczego, poza ciałem, pragnieniem i bólem. I
nagle okazało się, że to jednak za wiele.
Skończyłem z
krzykiem, kilka sekund przed nim.
Znajdujące się za oknem, różnobarwne neony Seulu
były widoczne nawet z mojej pozycji. Przymknąłem oczy, by nie
musieć na nie teraz patrzeć.
Kyungsoo opadł
na mnie, gładząc po plecach. Całował moje łopatki, gdy z całych
sił starałem się nie rozpłakać. Przycisnąłem twarz do
poduszki.
Nie pierwszy
raz pieprzył mnie facet, teraz narzeczony, mojego najlepszego
przyjaciela. Gdyby to się wydało, nie miałbym żadnej linii
obrony. Dlaczego to robiłem? Nawet ze swoją wybujałą wyobraźnią
nie potrafiłbym tego usprawiedliwić.
Żaden z nas
nigdy nie wspomniał o tym Sehunowi. Nawet w żartach. D.O bał się
jego reakcji, ja nie mógłbym mu tego zrobić. Był moim najlepszym
przyjacielem. Widziałem, jak patrzy na Kyungsoo, jakby ufał i
wierzył tylko mu, jak nie spuszcza z niego wzroku, kiedy przechodzi
obok, jak zamyka oczy podczas każdego ich pocałunku.
Nie mógłbym
mu tego odebrać, nawet gdyby Kyungsoo odwzajemnił...
D.O opadł
obok. Przesunął wierzchem dłoni po moim policzku, uśmiechając
się łagodnie.
- Jesteś
piękny - wyszeptał.
Jesteś piękny.
Jesteś, kurwa,
piękny.
I nic poza tym.
Nigdy nic poza
tym.
,,Myslalam ze kaisoo bd razem a tu co narzyczoby Se hun'a wgl zastanawia mnie,o co chodzi z tym ze Lu han myslalam ze on,wgl (znowu) dlaczego oni sie pieprza co nawet nie bylo jak to sie zaczelo czy cos i dlaczego D.O jest na górze zawsze myslalam ze to Kai bd dominował a tu takie cos i nadal zastanawia mnie dlaczego oni to robia i w hotelu dziwne od kiedy i (znowu) Dlaczego!! POWODZENIA I WENY:D
OdpowiedzUsuńco
OdpowiedzUsuńprzypomnij mi, zebym ci zbetowala, bo jest pare literufkuf i przecinkuf.
gdyby napisal to ktos inny, bylabym zachwycona, ale obie wiemy, ze moje oczekiwania wzgledem ciebie sa nieco wyzsze. nie wkurwiaj mnie i wracaj do wojen, lesbo. :x