Ostrzeżenia: trochę toksycznie, przeklinajo
Szczerze mówiąc: Ostatnio jakoś wyłoniło się stałe grono komentujących i... omg, to takie fajowe. Nie mam nic specjalnego do przekazania, chcę tylko pokazać, że czytam wszystkie Wasze spostrzeżenia, że jaram się Waszymi uwagami, w ogóle wszystkim. Nie odpisuję Wam "dziękuję" pod każdym postem, robię to tutaj tak... zbiorowo. Dzięki straszne.
I miłego czytania~!
Przede wszystkim musiałem postawić sprawy jasno.
W trakcie rozmowy Sehun był pijany albo naćpany, więc jego słowa nie znaczyły absolutnie nic.
Ewentualnie wymyślił całą scenkę, żeby wymusić na mnie poczucie winy. Pewnie chciał, żebym poczuł się gorzej, żeby móc czerpać jeszcze większą satysfakcję z całego zerwania.
Istniała oczywiście możliwość, że nie kłamał. Odrzuciliśmy ją z Amber na samym początku.
>>
Wygrałem ten pieprzony konkurs. Wygrałem i opijałem to przez następne dwie noce. Do tego stopnia, że wyrzucali nas z knajp. Ponoć. Nie, żebym cokolwiek pamiętał.
Co prawda, z pieniędzy z wygranej nie mogłem postawić Neuschwanstein, ale wreszcie pozwoliło mi to na wynajęcie mieszkania i wyprowadzenie się od Amber. Od niej, jej świetnego chłopaka i idealnego życia. Dodatkowo zatrudniłem się w pomniejszym studiu fotograficznym. To nie był szczyt moich marzeń, właściciel nie odróżniał Juergena Tellera od Terry'ego Richardsona, ale przynajmniej udostępniali mi salę do własnych projektów. I przygotowań do kolejnych konkursów. Może nie mierzyłem sił na zamiary, lecz czułem, dosłownie CZUŁEM, że teraz wreszcie wszystko się uda.
Wszystko.
Wszystko.
>>
Kiedy zorientowałem się, że zostawiłem część sprzętu w starym mieszkaniu, mieszkaniu Sehuna, ledwo się opanowałem. Byłem gotowy panikować, krzyczeć i wymiotować. A przecież to nie było nic takiego. Nic. Musiałem tam tylko wejść, wziąć rzeczy i wyjść. Zresztą i tak już go tam nie było.
>>
A jednak był. Robił coś na komputerze, pewnie przeglądał chujowoe sesje reklamowe, w których brał udział i zachwycał się kompozycjami. Był typem modela, któremu podobało się wszystko, o ile był tego częścią. W ogóle takim typem człowieka.
Na jego widok wyprostowałem się, boleśnie napinając ramiona. Nie przywitałem się, bezpośrednio ruszyłem do swojego pokoju. Z pewnym zdziwieniem zaobserwowałem, że nie zmienił niczego. Nie pozostawiłem tam zbyt wielu rzeczy, same nieistotne bibeloty i fotograficzne przyrządy, jednak Sehun nie pokusił się nawet o wyrzucenie śmieci. Ciekawe, czy chociaż tutaj wszedł.
Kretyńsko wrzucałem rzeczy do torby, nie przejmując się ich delikatnością. Chciałem po prostu stąd wyjść. Jak najdalej od niego. Kurwa, myślałem, że jednak mi przeszło.
- Rozmawialiśmy niedawno. - Sehun wszedł do pokoju, a ja nieomal upuściłem na stopę stelaż. - W sensie dzwoniłem do ciebie.
Odłożyłem torbę, by stanąć naprzeciwko niego. Uniosłem brew w wyrazie uprzejmego zainteresowania.
- Naprawdę?
Sehun wzruszył ramionami.
- Jeżeli zwyzywałem całą twoją rodzinę do trzech pokoleń wstecz, to wybacz, byłem napierdolony.
- Właściwie to nie, nie wreszczałeś ani nikogo nie obraziłeś. - Wróciłem do pakowania. - Tylko wyznałeś mi miłość.
Nie odpowiedział. W tej chwili żałowałem, że znowu się odwróciłem i nie mogłem zobaczyć jego twarzy. Był wściekły? Zdezorientowany? Po raz pierwszy w życiu zmieszany?
- Niemożliwe - sarknął wreszcie.
- A jednak. - Zapiąłem torbę.
Sehun przestąpił z nogi na nogę.
- Cóż - zaczął wreszcie - widocznie nawet pijany nie przestaję cię okłamywać.
Nie poczułem niczego. Zarzuciłem torbę na ramię i wyszedłem z mieszkania. Żadnego rozczarowania, smutku, niczego. Byłem przygotowany, bardziej niż przygotowany. To nie było nic nowego ani zaskakującego, ja...
Chciało mi się wyć.
>>
W jakiś chory sposób to wszystko jedynie zmotywowało mnie do cięższej pracy. Zbliżały się targi, mogłem kogoś zainteresować, pokazać się znowu. Miałem tysiące pomysłów, ustawień i projektów. Z kreatywnością nigdy nie miałem problemów. Z pieniędzmi - jak najbardziej.
Czym w końcu mogłem zachwycić bez modeli? Szczególnie specjalizując się w fotografowaniu ludzi. I nie, nie tych na ulicy. Przedtem nie stanowiło to problemu - Sehun traktował moją pasję jako zabawne hobby i zwyczajnie ściągał kolegów. Teraz nie było takiej możliwości. A ja nie byłem geniuszem, nie mogłem nagle zmienić specjalizacji.
Olśnienie pojawiło się - całkowicie standardowo - w trakcie chlania soju. Roześmiałem się na głos, zadziwiony swoją głupotą. Jak mogłem nie pomyśleć o Kaiu?
>>
Prawdopodobnie nie zrobiłem tego dlatego, że podświadomie pamiętałem o jego zbliżającym się wyjeździe do Japonii. I dlatego, że nie zdawałem sobie sprawy, jak zajebistym przyjacielem jest.
- Właściwie - Kai dokończył piwo - mogę po prostu dać ci ten hajs. W sensie wiesz, nie na zawsze. Będziesz musiał mi oddać, jak już zostaniesz światowej sławy fotografem. Z odsetkami!
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Nie zrobisz tego. To może się nie zwrócić, nie będę miał jak ci oddać i...
- Daj spokój, kumple tak robią. - Machnął ręką. - Dam cynk w agencji, ogarnę kilka osób i ich do ciebie wyślę, okej? Tylko naprawdę zrób coś zajebistego, bo mnie obedrą żywcem ze skóry.
Parsknąłem, ale wciąż nie mogłem wyjść ze zdumienia. To nie była zwykła przysługa, to było więcej niż dał mi kiedykolwiek ktokolwiek. To było wybawienie, szansa, nadzieja, wszystko.
W takim wypadku nie pozostawało mi nic innego. Musiałem wybaczyć mu przyjebanie mi glanem w czaszkę.
>>
Odzew był... zaskakujący. Może nie utonąłem pod stertą zgłoszeń, ale było ich na tyle, że przeklinałem swój budżet za niemożność zatrudnienia asystenta. Szczególnie w przypadku zainteresowanych internetowych modeli, których trzeba było ogarniać o wiele bardziej ze względu na tendencję do fotoszopowania portfolio.
Siedziałem w studio i przeglądałem zdjęcia, czując się niemal profesjonalnie. W sumie byłem profesjonalny. Gdyby nie fakt, że jeszcze nie zarabiałem nic na byciu fotografem, na co dzień musiałem robić nowożeńcom rzygogenno-kiczowate sesje zdjęciowe i zapierdalałem na studiach, mogliby już dopisywać moje nazwisko do fotograficznego Hall of Fame.
Siedziałem w studio i przeglądałem zdjęcia, czując się niemal profesjonalnie. W sumie byłem profesjonalny. Gdyby nie fakt, że jeszcze nie zarabiałem nic na byciu fotografem, na co dzień musiałem robić nowożeńcom rzygogenno-kiczowate sesje zdjęciowe i zapierdalałem na studiach, mogliby już dopisywać moje nazwisko do fotograficznego Hall of Fame.
Usłyszałem zgrzyt rozsuwanych drzwi, podniosłem głowę. I natychmiast tego pożałowałem. Czy ten człowiek mnie stalkował? Czy już mogłem wnosić o zakaz zbliżania się?
- Portfolio bezpośrednio do ciebie? - Sehun rozejrzał się po pomieszczeniu. - Żadnych asystentów, recepcji, nic?
Głośno zamknąłem laptopa. Jeżeli ten idiota przyszedł tu tylko po to, żeby kpić... Cóż, wciąż byłoby lepiej, niż gdyby przyszedł tu po to, żeby...
- Chcę być twoim modelem.
Parsknąłem. Nie mogłem się powstrzymać. On? Kiedy ze sobą byliśmy, nigdy tego nie zaproponował. Gdy poprosiłem go bezpośrednio, odmówił bez podania powodu. Teraz nagle zmienił zdanie?
- Nie. - Z powrotem otworzyłem komputer, przeklinając się za brak opanowania.
- Jak to "nie"?
- Nie chcę z tobą pracować.
Usiadł na kanapie naprzeciwko mnie. Wydawał się spokojny, o wiele spokojniejszy ode mnie.
- Portfolio bezpośrednio do ciebie? - Sehun rozejrzał się po pomieszczeniu. - Żadnych asystentów, recepcji, nic?
Głośno zamknąłem laptopa. Jeżeli ten idiota przyszedł tu tylko po to, żeby kpić... Cóż, wciąż byłoby lepiej, niż gdyby przyszedł tu po to, żeby...
- Chcę być twoim modelem.
Parsknąłem. Nie mogłem się powstrzymać. On? Kiedy ze sobą byliśmy, nigdy tego nie zaproponował. Gdy poprosiłem go bezpośrednio, odmówił bez podania powodu. Teraz nagle zmienił zdanie?
- Nie. - Z powrotem otworzyłem komputer, przeklinając się za brak opanowania.
- Jak to "nie"?
- Nie chcę z tobą pracować.
Usiadł na kanapie naprzeciwko mnie. Wydawał się spokojny, o wiele spokojniejszy ode mnie.
- Może nikt cię nie uświadamiał, ale odrobina profesjonalizmu w tym zawodzie jednak się przydaje.
Dalej uparcie wpatrywałem się w ekran. Nie miałem siły na rozmowę, na kłótnię, na cokolwiek, co zamierzał wywołać. Wiedziałem tylko, że nie chcę go na swoich zdjęciach. Gdyby był tylko ciałem, przyjąłbym go z ucałowaniem stóp. Ale on był sobą, był Sehunem. I to za bardzo bolało.
- Będziesz mnie ignorować? - Sehun patrzył na mnie z politowaniem.
Ledwo powstrzymałem się przed ponownym przyjebaniem w klapę laptopa. Dość, dość, dość. Oddychaj, Luhan.
- Po co tutaj właściwie przyszedłeś? - zapytałem wręcz łagodnie. - Co ci da, że powkurwiasz mnie jeszcze trochę? Nie widziałeś moich zdjęć, nie masz o niczym pojęcia, przyszedłeś, żeby mnie zirytować. A ja już nie chcę się irytować. Więc wypierdalaj.
Sehun powoli wstał. Przez jeden, pełen nadziei moment byłem pewien, że wyjdzie, jednak on postąpił kilka kroków ku mnie. Stanął naprzeciwko biurka, zamknął laptop i pochylił się nad blatem, opierając o niego dłonie.
- Widziałem twoje zdjęcia.
Podniosłem wzrok. Czułem się jakoś... mały w stosunku do niego, jego poza całkowicie przygniatała. Nie ruszyłem się jednak w obawie przed krytyką. Nie mógł zauważyć mojej potulności.
- Mieszkaliśmy przez rok - ciągnął - więc to chyba oczywiste, że je oglądałem, to byłoby fizycznie niemożliwe. Poza tym naprawdę wydaje ci się, że byłeś na tyle ważny, żebym miał siłę męczyć się w t a k i c h warunkach tylko po to, żeby zrobić ci na złość? Za kogo ty się uważasz?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Obraził mnie i pogratulował jednocześnie. Głośno zlekceważył mnie jako człowieka, a pochwalił pracę. Jak właściwie powinno się reagować na coś takiego?
- Nigdy... nie powiedziałeś nic o moich zdjęciach - chyba drżał mi głos - W sensie nigdy, nigdy nawet o tym nie wspomniałeś.
- A po co miałbym? - zapytał, autentycznie zaskoczony. - Skoro były dobre, to były dobre. Narzekałbym, gdyby były chujowe.
Potrząsnąłem głową. Za wiele informacji naraz, musiałem to wszystko przeanalizować gdzieś na chłodno.
- Nieistotne, i tak nie chcę ci robić zdjęć. Nie pasujesz do konceptu, jesteś...
- Oczywiście, że zamierzasz - przerwał twardo. - Jak skończysz ogarniać zgłoszenia, to do mnie zadzwonisz. W końcu znasz numer na pamięć.
Wyszedł, zanim zdążyłem zaprotestować. Zanim w ogóle zdążyłem pomyśleć o takiej możliwości. Powinienem czuć wściekłość czy poniżenie, lecz w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem. Ważne było to, że mu zależało. Na czymś związanym ze mną.
Dalej uparcie wpatrywałem się w ekran. Nie miałem siły na rozmowę, na kłótnię, na cokolwiek, co zamierzał wywołać. Wiedziałem tylko, że nie chcę go na swoich zdjęciach. Gdyby był tylko ciałem, przyjąłbym go z ucałowaniem stóp. Ale on był sobą, był Sehunem. I to za bardzo bolało.
- Będziesz mnie ignorować? - Sehun patrzył na mnie z politowaniem.
Ledwo powstrzymałem się przed ponownym przyjebaniem w klapę laptopa. Dość, dość, dość. Oddychaj, Luhan.
- Po co tutaj właściwie przyszedłeś? - zapytałem wręcz łagodnie. - Co ci da, że powkurwiasz mnie jeszcze trochę? Nie widziałeś moich zdjęć, nie masz o niczym pojęcia, przyszedłeś, żeby mnie zirytować. A ja już nie chcę się irytować. Więc wypierdalaj.
Sehun powoli wstał. Przez jeden, pełen nadziei moment byłem pewien, że wyjdzie, jednak on postąpił kilka kroków ku mnie. Stanął naprzeciwko biurka, zamknął laptop i pochylił się nad blatem, opierając o niego dłonie.
- Widziałem twoje zdjęcia.
Podniosłem wzrok. Czułem się jakoś... mały w stosunku do niego, jego poza całkowicie przygniatała. Nie ruszyłem się jednak w obawie przed krytyką. Nie mógł zauważyć mojej potulności.
- Mieszkaliśmy przez rok - ciągnął - więc to chyba oczywiste, że je oglądałem, to byłoby fizycznie niemożliwe. Poza tym naprawdę wydaje ci się, że byłeś na tyle ważny, żebym miał siłę męczyć się w t a k i c h warunkach tylko po to, żeby zrobić ci na złość? Za kogo ty się uważasz?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Obraził mnie i pogratulował jednocześnie. Głośno zlekceważył mnie jako człowieka, a pochwalił pracę. Jak właściwie powinno się reagować na coś takiego?
- Nigdy... nie powiedziałeś nic o moich zdjęciach - chyba drżał mi głos - W sensie nigdy, nigdy nawet o tym nie wspomniałeś.
- A po co miałbym? - zapytał, autentycznie zaskoczony. - Skoro były dobre, to były dobre. Narzekałbym, gdyby były chujowe.
Potrząsnąłem głową. Za wiele informacji naraz, musiałem to wszystko przeanalizować gdzieś na chłodno.
- Nieistotne, i tak nie chcę ci robić zdjęć. Nie pasujesz do konceptu, jesteś...
- Oczywiście, że zamierzasz - przerwał twardo. - Jak skończysz ogarniać zgłoszenia, to do mnie zadzwonisz. W końcu znasz numer na pamięć.
Wyszedł, zanim zdążyłem zaprotestować. Zanim w ogóle zdążyłem pomyśleć o takiej możliwości. Powinienem czuć wściekłość czy poniżenie, lecz w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem. Ważne było to, że mu zależało. Na czymś związanym ze mną.
WIEDZIAŁAM, KURNA WIEDZIAŁAM, ŻE SEHUN SIE PRZYJEBIE XDD
OdpowiedzUsuńdobra mam filsy idk :'))
Uwielbiam to opowiadanie, bo jest takie inne no i kurde, ale postać Sehuna to mistrzostwo..
Tutaj mogłabym zacząć się kłaniać i chyba tak zrobię, bo Sehun to taki wkurwiający człowiek, ale jednocześnie interesujący, ok.
Wydaje mi się, że w tej rozmowie telefonicznej powiedział Lu prawdę i się od tego wybrania .-.
W ogóle ja to czułam, że wpakuje sie mu do studia i da mu portofolio, czy jak to się zwie :'))
weny i czekam na kolejne <3
/Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)
Prawie nie komentuję, ale twój wstęp mnie przekonał :3
OdpowiedzUsuńLuhan, GDZIE TY MASZ OCZY?! Na pewno Sehun mówił prawdę, nawet jeżeli sam tego nie wie, bożeeeeeeee, denerwują mnie. Dlaczego oni po prostu nie mogą usiąść i sobie wszystkiego wytłumaczyć?! Ale jasne, ludzie tak nie działają, zresztą... Jeżeli do siebie wrócą (czuj na sobie mój morderczy wzrok, autorko, to nei ma być JEŻELI), to to będzie jeszcze słodsze.
Nexta, proszę! Chociaż nie popędzam, bo to opowiadanie udaje ci się wydawać wyjątkowo regularnie XD
Wszystko fajnie, pięknie, serduszka, tęcza, jednorożec i czysta miłość z mojej strony, ale jest jedno ale. Za krótko. Wiesz, długość rozdziału jest nieproporcjonalnie krótka w stosunku do czasu, który trzeba na niego czekać. Ale pewnie zdajesz sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńhalo halo poprzedni wyszedł sześć dni temu - takie narzekania to raczej pod poprawczakiem
UsuńPoprawczak jest dłuższy.
Usuńwięc logicznie im mniejszy czas oczekiwania, tym krótszy rozdział.
UsuńJak dla mnie fair.
UsuńCZEMU. LUHAN.
OdpowiedzUsuńnie jestem przygotowana na relację w stylu że luhan będzie mu dupę lizał a se hun nim pomiatał. Plz don't nie mam na to nerwów, będę po przeczytaniu wyć i nienawidzić całego świata. Lu miej litość i nie kontaktuj się z nim. Ja chcę normalnie żyć!!!!!!!!!111111
I standardowo pozdrowionka i czekam na nastepną część I GDZIE POPRAWCZAK??????????? Na to też czekam :^D
Nie wiem czy będąc na miejscu Lu wolałabym zaje*ać Sehunowi czy go pocałować, przytulić i robić wszystko to od czego moja godność wiła by się w agonii. Hmmm. Ah te uczucia które we mnie wyzwalasz xd
OdpowiedzUsuńbędzie happy end?
OdpowiedzUsuń