niedziela, 1 grudnia 2013

Tonight I'm screaming out to the stars - część I

Paring: Luhan x Sehun (EXO)
Tematyka: bardzo, ale to bardzo AU, yaoi, rozstanie
Ostrzeżenia: przekleństwo
Od Ałtoreczki: Szczerze mówiąc, nie planowałam tego pisać. Ani tego ff, ani czegokolwiek o EXO. Zainspirował mnie jakieś okropne, przesłodzone opowiadanie z tym pairingiem. Kiedy wiłam się w agonii z nadmiaru pluszu, puchu i wielkich, patetycznych mów, w mojej głowie pojawił się niecny koncept dotyczący fabuły tego ff. Mam nadzieję, że spodoba się nie tylko mi.
Miłego czytania~!



Nie zauważyłbym jego wejścia, gdyby nie trzaśnięcie drzwi. Wyglądał na jeszcze bardziej zaskoczonego niż ja.

- Co ty tu robisz? - zapytałem się po chwili ciszy. Byłem dumny z tego, że potrafiłem nadać głosowi tak obojętny ton.

- Co ty robisz, Luhan? - Kompletnie zignorował moje pytanie.

Przeniosłem wzrok na stojące przede mną, zapełnione do połowy pudło. Zapełnione MOIMI rzeczami. Wyciągnąłem z niego ulubiony budzik i obróciłem demonstracyjnie w dłoni.

- Hmm... A jak myślisz? - Uśmiechnąłem się krzywo.

Pokręcił z niedowierzaniem głową. Naprawdę myślał, że nigdy to nie nastąpi?

- Co się stało? - zapytał z absolutnym, przesłodkim zdziwieniem. Idealnie wyważonym i przekonującym dla osoby, która go nie znała. Nie dla mnie.

Nie mogłem pojąć tego, jak wielkim był sukinsynem. Oczywiście, nie było tak, że przez całą naszą znajomość, zanim nawet się związaliśmy, uważałem go za kryształowego chłopca, ale w tym momencie po raz pierwszy zabolało mnie to tak mocno. Nawet parę godzin temu, kiedy Zitao uświadomił mnie co do ich relacji, czułem się lepiej.

Wcale nie było tak, że przedtem o niczym nie wiedziałem. Nie, ja po prostu wolałem ignorować fakty. Przyjmowałem najgorsze tłumaczenia, odbierałem go z domów ludzi, do których bynajmniej nie przyszedł na grę w mahjonga... Nie wiedziałem dlaczego, może bałem się go stracić?

Od zawsze nasz związek był inny. Nie chodziliśmy na romantyczne randki wzdłuż brzegu morza, nie siedzieliśmy razem przed kominkiem, wspominając minione czasy. Pochodziliśmy z zupełnie innych sfer, kręgów towarzyskich - on był cenionym wśród największych znawców modelem, ja ciągle zajmowałem się amatorskim robieniem zdjęć. Przez dwa lata znaliśmy się tylko z widzenia, jako studenci tego samego działu. Nie wiedziałem, dlaczego zdecydowałem się na psychologię. On zresztą też nie.

Jakim cudem spotkaliśmy się w łóżku? Wciąż nie pamiętałem. Po prostu po pewnej imprezie obudziłem się w jego mieszkaniu. I jakimś cudem po paru dniach to miejsce stało się też moim mieszkaniem. Kiedy Amber zastanawiała się, dlaczego ze sobą jesteśmy, nie umiałem jej odpowiedzieć. Prawdopodobnie chodziło o regularny, przyjemny seks. Przynajmniej dla niego.

Na tym polegał problem. Zakochałem się nim. Na początku w wyobrażeniu o tym genialnym Sehunie, za którym latała połowa uniwersytetu. Potem w nim samym, nawet kiedy odkrył swoją naturę chłodnego, toksycznego dupka.

Między innymi dlatego wytrzymałem aż do teraz. I pewnie byłbym z nim dalej, gdybym nie otrzymał aż tak namacalnego dowodu zdrady. Teraz nie czułem żadnej miłości, przywiązania czy nawet jakiejś głupiej potrzeby bycia z nim. Byłem po prostu nieziemsko wkurwiony.

- Rozmawiałem z Zitao, skarbie - odparłem zdawkowo. - Usiadł koło mnie na wykładzie, ot tak, na moment, by przeprosić za to, że zerwałeś ze mną dla niego. - Uśmiechnąłem się szeroko na widok jego zdezorientowanej miny. - Szczerze mnie przepraszał, dopóki nie uświadomiłem mu, iż JESZCZE ze sobą jesteśmy. - Wzruszyłem nonszalancko ramionami. Przynajmniej miało to wyglądać nonszalancko.

Jego blade wargi rozchyliły się w drwiącym uśmiechu. Wyglądał obrzydliwie pięknie, z trudem powstrzymałem chęć powiedzenia mu o tym.

- Wybacz, Luhan. - Przesunął dłonią po ciemnych włosach, by zasłonić nią usta. Grał, grał, grał. - Zamierzałem ci... powiedzieć.

Nieświadomie, nawet tego nie planując, przemierzyłem dzielące nas parę metrów i pozwoliłem mojej pięści zderzyć się z jego podbródkiem. Krzyknął, prawdopodobnie bardziej ze zdziwienia niż z bólu. Ominąłem go i wyszedłem z mieszkania. Nawet nie wziąłem pudła.

- Przyślij mi potem te rzeczy - zawołałem przez ramię.

Nie odwróciłem się, dzięki Bou. Gdybym to zrobił... Cóż, pewnie już bym przy nim stał i opatrywał obolałe miejsce.

- Ja nie będę tęsknił - usłyszałem.

Drzwi trzasnęły z hukiem.

6 komentarzy:

  1. Planujesz napstępną część? Wredny Sehun jak najbardziej mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaa chcę kolejną część!!!! Cudowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecudowne ;-;
    Błagam, tak bardzo proszę o następną część T.T
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko to jest boskie <3
    będzie kolejna część?~~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  5. o matko to jest boskie <3
    będzie kolejna część?~~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh damn, zapowiada się genialnie ;>

    OdpowiedzUsuń