sobota, 22 lutego 2014

~kekekekekek_w_t_f jest dostępny - część IV

Pairing: Onew x Key (SHINee)
Tematyka: kpop, shounen-ai, Internety, wyjawienie danych osobowych, rozczarowań moc, emotek jeszcze więcej
Ostrzeżenia: przekleństwa, chatfic, fluff, PRZEMOC!!!oneoneone111
Ałtoreczkowa mównica: Jedna z niewielu serii, które doprowadziłam do końca. Tak, to jest ostateczne i nieodwołalne, mimo teoretycznie zwiastującego jeszcze większą aferę zakończenia. Ale naprawdę nie będzie już piątej, szóstej ani n-tej części. Troszkę tego żałuję, pisało mi się naprawdę przyjemnie, ale wszystko kiedyś się kończy, prawda?
Miłej lektury!



Ostatnim pełnym bólu jękiem Onew wydał z siebie niezbyt chwalebne, lecz jakże skuteczne słowa:
- Taemin to baba!
Dla postronnego słuchacza mogło się to wydawać bezsensownym okrzykiem odchodzącego w hańbie człowieka. Jednak wystarczyło poczekać sekundę, by zorientować się, że to przedszkolne wyzwisko przyniosło spodziewany efekt. Do dźwięku, jakie wydawały stopy Key, dołączyły kroki Taemina. Maknae od dawna był przewrażliwiony na punkcie swojej męskości. Teraz wyprzedził Ki Buma, odepchnął go i wpadł do pokoju. Chciał złapać Jin Kiego i potrząsać nim tak długo, aż wszystkie klepki wrócą z powrotem na miejsce. Nie miał pojęcia, co za szaleństwo zmogło ich niewydarzonego lidera, ale nie zamierzał puścić płazem takiej zniewagi.
Zamknął drzwi tuż przed nosem Key i nieświadomy uczynionego tym samym zła zbliżył się do Onew.
Lider był nieprzytomny.
Maknae pokręcił głową. Mimo wszystko nawet w takiej sytuacji zdawał sobie sprawę, że nie powinno się bić ludzi, którzy nie mogą się bronić. Postanowił hołdować tej zasadzie przez najbliższe dziesięć minut. Jeżeli do tego czasu Jin Ki nie raczy powrócić do rzeczywistości, wymierzy mu sprawiedliwość bez jego wiedzy. W akcie łaski, oczywiście.


***


Ledwo Onew zdołał otworzyć oczy, a już w następnej chwili obsypał go grad wściekłych ciosów spadających na jego głowę i brzuch. To amoralne, nie miał nawet czasu na porządny flashback! Chciałby na moment opuścić swoje ciało, by móc w jakimś przyjaznym kącie zorientować się, co się właśnie dzieje. Albo przemyśleć to, co naprawdę powie Ki Bumowi. Bo szczerze mówiąc, w ogóle o tym nie myślał. Nie miał czasu. Przeklęty Jonghyun, czy on zawsze był taki...
Taemin przypomniał o swoim istnieniu, uderzając go w twarz tak, że Jin Ki zobaczył wszystkie gwiezdne konstelacje. Przed kolejnym ciosem zdążył się już odsunąć, lekko skołowany. Co jest, do kurwy...?!
Onew targnęła wściekłość. Jak można było być tak podłym, by nie ostrzec o planowanym ciosie! To było nieludzkie! Napędzany gniewem podniósł się równie niezapowiedzianie i bez miłosierdzia trafił maknae pięścią w brodę. Głowa tamtego odskoczyła do tyłu, a on sam spadł z łóżka. Jin Ki zamachnął się ponownie, lecz przerwał mu wysoki głos głównej atrakcji tego wieczoru.
- Zdrajco parszywy! Zwodniczy chamie! Wyłaź stamtąd i daj mi wymierzyć sprawiedliwość! - zakrzyknął stojący za drzwiami Ki Bum.
- Wyszedłbym stąd jak najprędzej, ale ten szatański dzieciak nie uwolni mnie, dopóki nie skosztuje mojej krwi! - stęknął Onew.
Głowa „piekielnego dzieciaka” uniosła się, gdy usłyszał tę uwłaczającą inwektywę. Z ust lidera wyrwał się cichy okrzyk, gdy wskoczył na niego, przejeżdżając zdecydowanie za długimi paznokciami po plecach. Jin Ki zamachał desperacko rękami, lecz nie zdołał utrzymać równowagi i wylądował na podłodze. Przełknął ślinę, a gdy maknae pojawił się tuż obok niego, by zaatakować po raz kolejny, nie mając zbytnio wyjścia, na czworaka dobiegł do drzwi.
Otworzył drzwi i z jakąś rozpaczliwą nadzieją, że gorzej być nie będzie, padł na twarz przed Key.
W ciszy, która nagle zapanowała w całym mieszkaniu niczym w oku cyklonu, słychać było tylko przyspieszony, głośny oddech Onew. Wszyscy milczeli. Wreszcie zaniepokojony Jin Ki podniósł głowę.
W pierwszej chwili myślał, że trafił do królestwa niebieskiego na audiencję u boga. Chłodne, przepełnione najdroższą pogardą oczy boga spoczęły na nim, a lider poczuł przepływający po ciele elektryczny impuls, niemal jakby wsunął widelec do tostera. A potem bóg położył jedną stopę na palcach jego prawej dłoni i bezlitośnie oparł na niej cały ciężar. Bóg, którym w istocie był Ki Bum, zaśmiał się tryumfalnie, kiedy Onew wyrwał dłoń spod jego buta i opadł z przeszywającym „Auaaa” na podłogę.
Key uklęknął naprzeciwko niego, by móc podnieść go za kołnierz. Patrzył na niego z mordem w oczach, czekając uprzejmie aż mina zrozpaczonego lidera zrzednie jeszcze bardziej, po czym mściwie dźgnął go w brzuch. Przeszyty jego mrożącym krew w żyłach spojrzeniem Jin Ki nawet nie zamierzał się bronić. Po kilku kolejnych perfidnych dźgnięciach jedynie zamknął oczy.
Ki Bum, zziajany, nieco się uspokoił, zaniepokojony o fryzurę i pogniecioną bluzkę. Zmarszczył brwi.
- I to ma być mój tryumf? - zapytał się retorycznie obserwującego całe zajście w milczeniu Taemina. - Gdzie dramat? Gdzie chwała? Gdzie splendor? Kto delfickim laurem łaskawie zachce opleść moje włosy?
Z piersi Onew wydobył się cierpiętniczy jęk. Key potrząsnął nim bez przekonania.
- Za całe wyrządzone zło otrzymam tylko tyle? - Wzniósł oczy ku niebu. - Nie czuję satysfakcji, nie czuję... nic, Minnie. Moje serce żąda bardziej monumentalnej zemsty.
Podniósł się powoli z zamyśleniem wypełniającym blade oblicze. Puścił bezwładne ciało Onew, otrzepał dłonie i opuścił pokój. Drzwi trzasnęły z hukiem, który jeszcze długo rezonował pod sufitem.


***


dinosaur_is_still_alive:
możesz już wyjść z pokoju
naprawdę
nikt cię nie zje

kekekekekek_w_t_f:
s
p
i
e
r
d
a
l
a
j

dinosaur_is_still_alive:
boooooooooooo?

kekekekekek_w_t_f:
byłeś po ich stronie
wiedziałeś o wszystkim
nienawidzę cię
;~~~~~~~~~~;

dinosaur_is_still_alive:
a, to.

kekekekekek_w_t_f:
nie, nie „a to”.
raczej
A, TO
>.<

dinosaur_is_still_alive:
przestań histeryzować,
debilu chędożony

kekekekekek_w_t_f:
pierdol się ;_________________________________________________;

dinosaur_is_still_alive:
*taki urażony, usycha od tych obelg*

kekekekekek_w_t_f:
nie masz pojęcia co czuję!
nigdy nie czułeś miłości!

dinosaur_is_still_alive:
poprawka: czułem
to było okropne

kekekekekek_w_t_f:
Boże, jesteś taki tępy
aż nie wiem, czy się złościć,
czy ci współczuć
.-----------.

dinosaur_is_still_alive:
rób co chcesz, jebie mnie to
tylko wyjdź z tego pieprzonego pokoju
c:

kekekekekek_w_t_f:
ale jak zobaczę Onew,
to przecież ja go zamorduję
;________;

dinosaur_is_still_alive:
pomogę zniszczyć dowody
albo zrobię to za ciebie <3

kekekekekek_w_t_f:
nie krzywdź go!
DDDDDDDDDDDDDDDDD:

dinosaur_is_still_alive:
.
.
.
co

kekekekekek_w_t_f:
znaczy nie, no
dobra,
krzywdź
rób co chcesz

dinosaur_is_still_alive:
czyżbym właśnie

kekekekekek_w_t_f:
w
a
l

dinosaur_is_still_alive:
dowiedział się,
że ty jednak wcale

kekekekekek_w_t_f:
s
i
ę

dinosaur_is_still_alive:
nie jesteś aż tak

kekekekekek_w_t_f:
n
a
p
i
e

dinosaur_is_still_alive:
strasznie zły
jak mi mówisz? <333

kekekekekek_w_t_f:
p
r
z
o
n
ą

dinosaur_is_still_alive:
ależ nie ma się czego wstydzić
CCCCCCC:

kekekekekek_w_t_f:
m
a
s

dinosaur_is_still_alive:
daj spokój, to całkiem urocze
;333333333

~ kekekekekek_w_t_f usunął 'dinosaur_is_still_alive' z konwersacji

kekekekekek_w_t_f:
k
ę
debil.


***


Key nieśmiało wysunął głowę zza drzwi. Na korytarzu nie było nikogo. Absolutnie nikogo. Żadnej istoty, która mogłaby czegoś od niego chcieć, nawiązywać do sytuacji sprzed paru dni albo naśmiewać się z niej. Siedzącego na parapecie, stukającego coś na laptopie Minho oczywiście nie liczył.
- Onew jest w kuchni.
Ki Bum podskoczył. Cichy pomruk wydany przez głównego rapera wydawał się głośniejszy od wystrzału armatniego. Przewrócił oczami. Nie miał zamiaru iść do Jin Kiego. Bynajmniej. Co go obchodził ten wstrętny oszust?! Ale przecież był głodny. Mógł pójść do kuchni. Nikt mu nie miał prawa tego zabronić. Jeżeli nawet nie chciał widzieć się z Onew. Kuchnia była wspólna. Dla wszystkich. Nikt nie powinien podejrzewać go o potrzebę zobaczenia się z potworem w liderskiej skórze.
- Powodzenia – po wypowiedzeniu tych słów Minho został bezapelacyjnie skreślony z listy jego przyjaciół.
PRZECIEŻ WCALE NIE CHCIAŁ ROZMAWIAĆ Z ONEW, DO JASNEJ CHOLERY!
Mimo to nie potrafił powstrzymać serca, które nagle ożywiło się, kiedy wszedł do kuchni. Jin Ki chyba go nie usłyszał. Obgryzał nóżkę kurczaka i czytał gazetę, nucąc pod nosem. Key zatrzymał się tuż przed nim.
Widok jedzącego lidera skłonił go do rozważań z pogranicza filozofii i psychologii. Czy istnieje coś takiego jak granice seksowności człowieka? Jakie kryteria je wyznaczają? Jak bardzo seksownie może wyglądać marna istota ludzka jedząca kurczaka?
- Na co się tak gapisz, przyjacielu? Czyżby na naszego kochanego Ońju? - roześmiała się wstrętna poczwara znana proletariatowi jako Jonghyun.
Jin Ki natychmiast podniósł wzrok znad gazety; Ki Bum równie nagle odwrócił od niego spojrzenie. Uradowany swym wielkim wejściem Jjong przemaszerował przez pomieszczenie, otworzył lodówkę i wyciągnął z niej coś wyjątkowo okropnie pachnącego i równie kalorycznego. Key wątpił, by naczelny mięśniak zespołu planował zjeść coś takiego, więc nie był zdziwiony, gdy wstrętny posiłek w postaci ciasta został postawiony na stole.
- Na zgodę – oświadczył wesoło główny wokalista.
Ki Bum wzdrygnął się. Chciał coś powiedzieć, lecz nie potrafił ubrać pełnej obrzydzenia reakcji w słowa. Nagle w jego głowie pojawił się diabelski koncept.
- Tort na zgodę brzmi super – przystał na pomysł, uśmiechając się słodko. - Jednak pogodzę się z Jin Kim, jeżeli ty, kochany Jjongu spałaszujesz je w trzydzieści sekund.
Dinozaur zamrugał. Lider uśmiechnął się złośliwie, choć z pewnym ociąganiem. Wątpił, by Jonghyunowi się udało, a przecież tak bardzo pragnął pogodzić się z Key... Z drugiej strony wizja zmuszenia sprawcy tego wszystkiego do spożycia tygodniowej porcji kalorii naraz wydawała mu się dość zabawna.
- To co? - ciągnął bezlitośnie Key. - Nie chcesz, żebyśmy się pogodzili.
Brzemię odpowiedzialności przygniotło Jjonga do podłogi. Zacisnął zęby, a po jego czole spłynęła kropla potu, oznaka strudzenia intelektualnymi wysiłkami. Był zdezorientowany. Kiedy w wyniku nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności wygadał wszystko Ki Bumowi, nie spodziewał się, że będzie musiał podjąć tak trudną decyzję.
- Zobaczymy – w godny Poncjusza Piłata sposób umył ręce i skapitulował, pokonany przez wewnętrzny dietetyczny przymus.
Na placu boju zostali jedynie Key i Onew, którzy z miejsca zaczęli się ignorować. To znaczy Ki Bum zaczął, zakładając, że Jin Ki również tak robi. Kierowany wewnętrznym przymusem usiadł obok lidera i od razu wyciągnął telefon. Nie patrzył jednak w wyświetlacz, tylko na znajdującą się naprzeciwko ścianę. Głupi Jonghyun. Zrobiłby to. Key nawet nie założył, że przyjaciel mógłby odmówić. To było bezsensowne. Oczywiście nie chciał pogodzić się z niedawnym, co prawda internetowym, ale zawsze, kochankiem, lecz...
Dopiero w tym momencie spostrzegł, że wsunął dłoń we włosy mężczyzny, a na obliczu wstrętnego zboczeńca maluje się radość myślą nieskalana. Natychmiast wyszarpnął rękę ze skażonych kudłów szubrawcy, z satysfakcją odnotowując jęk towarzyszący wyrwaniu kosmyków. Nie mógł się jednak odsunąć, gdyż zatrzymało go spojrzenie Jin Kiego, pełne uporu i determinacji. W niespodziewanym porywie pasji Onew przyciągnął go za szyję, bez zbędnych słów i gestu łącząc ich usta w pocałunku. Ki Bum miał pewność i pełne podstawy, żeby zaprotestować, jednak nie uczynił tego. Upajał się wargami tego jedynego na świecie idioty, pozwalając unieść się fali namiętności. Nieco odrzucony ostatnim epitetem przestał myśleć i skupił się na całowaniu.


***


~ kekekekekek_w_t_f zmienił status na: 'jestę wiernę Penelopę'
~ dinosaur_is_still_alive dodał 'kekekekekek_w_t_f' do rozmowy


dinosaur_is_still_alive:
a teraz wszyscy
jesteście mi bardzo wdzięczni
i błogosławicie boga, drzewo
czy co wam się tam podoba,
że macie takiego przyjaciela jak ja

KeepFuckingCalm:
*cisza*

kekekekekek_w_t_f:
*cisza* :3

dinosaur_is_still_alive:
czekam

KeepFuckingCalm:
a dlaczego mielibyśmy to zrobić?

kekekekekek_w_t_f:
no właśnie lol
przecież ty to wszystko zrobiłeś
i przez ciebie byłem nieszczęśliwy
:ccccccccccc

dinosaur_is_still_alive:
ale
teraz
jesteś
szczęśliwy

KeepFuckingCalm:
dzięki mnie.

dinosaur_is_still_alive:
DZIĘKI MNIE

kekekekekek_w_t_f:
nie.

KeepFuckingCalm:
co nie?

dinosaur_is_still_alive:
co nie?

kekekekekek_w_t_f:
nie wiem.

KeepFuckingCalm:
co nie wiesz?

kekekekekek_w_t_f:
wiesz, Jin Ki,
ja ciągle nie zapomniałem o tej kobiecie,
z którą mnie zdradzałeś
>_____________<

KeepFuckingCalm:
o jakiej, kurwa, kobiecie?

kekekekekek_w_t_f:
no, o tej,
z którą pisałeś jednocześnie ze mną.
Wiesz, jak mówiłeś wszystkim, że masz nią się spotkać,
że ją kochasz i takie tam.
Wciąż pamiętam o niej
;__________;

KeepFuckingCalm:
kurwa, co?

kekekekekek_w_t_f:
pewnie, teraz udawaj, że nie pamiętasz >.>

KeepFuckingCalm:
Ki Bum, ja mówiłem o tobie.

kekekekekek_w_t_f:
nie pierdol, mówiłeś o
KOBIECI
-.-

dinosaur_is_still_alive:
BORZE XDDDDDDDDDDDDDDDDDD

KeepFuckingCalm:
kocie, naprawdę, chodziło mi o ciebie

dinosaur_is_still_alive:
A NIE MÓWIŁEM XDDDD

KeepFuckingCalm:
jjong, wypierdalaj z łaski swojej

kekekekekek_w_t_f:
nie rób ze mnie idioty, kurwa
{>>>>>>_____>>>>>>}

dinosaur_is_still_alive:
ohohoho, jaki groźny ten nasz samiec alfa teraz xD

KeepFuckingCalm:
bummie, ja naprawdę mówiłem tak tylko po to, żeby nie było, że jestem gejem
serio

kekekekekek_w_t_f:
yhym.
NA PEWNO

~ kekekekekek_w_t_f opuścił konwersację

KeepFuckingCalm:
JA PIERDOLĘ
.

dinosaur_is_still_alive:
powodzenia w przyszłym życiu,
kurczaczki
<33333333

~ KeepFuckingCalm usunął 'dinosaur_is_still_alive' z konwersacji
~ dinosaur_is_still_alive zmienił status na 'jestę yaoistę'

~ KeepFuckingCalm zmienił status na 'kobiety < faceci < kurczaki'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz