Pairing: Tao x Kris (EXO)
Tematyka: kpop, shounen-ai, puchu więcej niż treści, pijackie wyznania, molestowanie wzrokiem
Ostrzeżenia: przekleństwa (?)
Kris zamknął oczy. Jego
głowa pękała, a mózg dawno już przyjął płynną formę. Nie
powinien tyle pić. Nigdy.
Rozchylił powoli powieki,
przeklinając istnienie piekących promieni słońca. Gdyby był w
stanie, zasunąłby zasłony, ale w obecnej chwili za dużo wysiłku
kosztowało go samo oddychanie. O wstaniu z krzesła wolał nawet nie
myśleć.
Z jękiem odwrócił głowę
od okna. Niemal spadł z krzesła, gdy napotkał nachyloną ku niemu
twarz Tao. Zamrugał ze zdziwieniem, widząc szeroki, choć nieco
kpiący uśmiech na twarzy przyjaciela.
- Co cię tak bawi? -
prychnął.
- Nic specjalnego –
odparł Tao, oczywiście wciąż nie zmieniając wyrazu twarzy.
- To przestań, wyglądasz
jeszcze straszniej niż zazwyczaj.
Tao jedynie skinął głową
i wstał od stołu. Po chwili postawił przed Krisem nektar i
ambrozję w postaci soku pomidorowego i butelki wody. Kris zachrypiał
aprobująco.
Po kilku minutach podniósł
głowę, by zauważyć, że opierający się o kuchenną szafkę Tao
wciąż się uśmiechał.
- Na co się gapisz? -
syknął Kris. Czyżby jego umieranie na kaca było aż tak zabawne?
- Na nic.
Kris zmrużył oczy. Może
chodziło o nieschludny wygląd? Przesunął dłonią po
rozczochranych włosach, starając się je przygładzić. Znowu
spojrzał na Tao, który już bezczelnie się na niego gapił.
- Ty oszuście! - oburzył
się. - Cały czas się na mnie patrzysz!
- Skądże –
zaprotestował szybko, nawet za szybko Tao.
- Łżesz jak pies.
- Cały czas się na
ciebie gapi, nie słuchaj go – ziewnął Chen, którego Kris
dopiero teraz zauważył. Natychmiast obrócił się w jego stronę,
w magiczny sposób zapominając o kacu.
- Wiem, że to robi –
odwarknął.
- No to spoko, nie ma
problemu. - Chen podniósł kanapkę do ust. - Ja tu tylko jem, nie
przeszkadzajcie sobie.
Kris zmarszczył brwi.
Mieliby sobie nie przeszkadzać? W czym?
- A dlaczego przeszkadza
ci to, że na ciebie patrzę? - Tao usiadł na krawędzi stołu, tuż
obok niego.
- Bo nie lubię, kiedy się
na mnie gapisz – sarknął.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj,
tylko... zrób coś. Cokolwiek.
Nieuściślenie sprawiło,
że po chwili poczuł rękę przyjaciela na ramieniu. Faktycznie,
zrobił... coś.
Kris, on mnie dotyka!
- zawołało jego ramię.
I co protestujesz,
przecież to cię nie boli! -
odpowiedział ze wzburzeniem jego mózg.
Sam
Kris nie włączył się do dyskusji. Posłał ramieniu
przepraszające spojrzenie.
-
Nie chodziło mi konkretnie o to – burknął bez przekonania.
Tao
uśmiechnął się jeszcze złośliwiej niż przedtem. Cofnął
rękę i zaczął wystukiwać palcami rytm na blacie.
Miarowy odgłos przebił się do czaszki Krisa, doprowadzając do
powrotu bólu.
-
Dekoncentrujesz mnie.
-
Dekoncentruję cię? - parsknął Tao. - A co takiego robisz? Musisz
skupić się na ochronie gardła przed wysuszeniem?
Kris
dźgnął go w brzuch ostatkiem sił.
-
Mam kaca – oświadczył tonem doskonale oddającym stan jego ducha.
-
Tak, to już brzmi logiczniej. - Tao pokiwał ze znawstwem głową.
Kris
nie dał się sprowokować. Podniósł butelkę z sokiem i przysunął
do ust. Nie zwracał uwagi na maniery, koncentrował się tylko na
wizji pozbycia się kaca. Zignorował nawet spływającą po brodzie
ciecz. Przynajmniej dopóki czyjeś palce jej nie wytarły.
-
Tao, co z tobą?! - wrzasnął, odsuwając się błyskawicznie.
-
Wyglądałeś jak wampir z filmu klasy Z, nie mogłem pozwolić, żeby
ktoś to uwiecznił.
Kris
nie potrafił stwierdzić, czy ta wypowiedź miała jakikolwiek sens,
więc zapobiegawczo pokiwał głową. Z wariatami lepiej się zgadzać
niż kłócić.
-
Ale... Jesteś pewien, że wszystko w porządku? - mruknął.
-
W najlepszym.
Nie
zamierzał tego ciągnąć. Wrócił do picia, tym razem pamiętając
o wszystkich zasadach savoir-vivre'u. Odłożył butelkę o wiele
wolniej niż powinien. Tao wciąż był w pomieszczeniu. Usiadł
naprzeciwko niego.
-
Kris, wiesz, że bardzo dużo mówisz, kiedy jesteś pijany?
Ohoho, czyżby ktoś
właśnie wpadł po uszu? -
roześmiał się wrednie jego mózg.
-
Nie – odparł suchym, zdawkowym tonem.
-
To dobrze, bo nie mówisz. - Uśmiech Tao dawno nie wyglądał
bardziej przerażająco – nadał mu wygląd zadowolonego, lecącego
po uciekającą mysz jastrzębia. - Ty jęczysz.
Kris
zakrztusił się wodą.
Ej, sorry, naprawdę
wtedy nie myślałyśmy... -
tłumaczyły się usta.
Trzeba było tyle nie
pić, jego wina – oświadczyły
zimno nogi, wciąż pamiętające niezwykle bolesny upadek ze
schodów.
-
Kris?
-
Ymm...?
-
Nie chcesz się dowiedzieć, co jęczysz?
Natychmiast pokręcił
głową.
- Wątpię. To tylko
pijacki bełkot, nic specjalnego.
Tao uniósł brew w pełnym
zainteresowania zdziwieniu.
- Zabawne, bo brzmiało,
jakbyś jednak chciał pamiętać.
Kris przewrócił oczami.
To mógł być każdy. KAŻDY. A oczywiście osobą, która musiała
wysłuchać jego kompromitujących, podsycanych alkoholem wyznań był
Tao. TEN Tao.
- Chyba miałeś erotyczną
wizję z Amber – poinformował go chłodnym tonem.
Poderwał głowę do góry.
Czyli jednak niczego nie...?
- W sensie tak
przypuszczam – kontynuował ze znudzeniem Tao - bo jak przestałeś
mi pieprzyć o miłości, to położyłeś się i jęczałeś jej
imię.
- Naprawdę?! - upewnił
się, czując jak całe zdenerwowanie odpływa.
- Nie – odparł
natychmiast. - Chciałem tylko sprawdzić, jak zareagujesz. -
Wyszczerzył się.
Kris pohamował się przed
uderzeniem głową w stół. Rumieńców, tak widocznych na jego
bladej cerze, jednak nie potrafił powstrzymać.
- Wiesz, to był tylko
alkohol. - Westchnął ciężko.
- Skoro to tylko alkohol,
będziesz miał coś przeciwko, jeżeli ci o wszystkim opowiem...?
- Będę miał.
Wrócił do picia. Butelki
były praktycznie puste, ale wolał sprawiać wrażenie
zainteresowanego czymś innym.
Może da sobie spokój. Może przestanie gadać. Może sobie
pójdzie...
Tao oparł głowę na
blacie. Pewnie nawet na moment nie spuścił z niego wzroku. Chciał
go złamać?!
- Słuchaj – zaczął
Kris – nie chcę, żebyś sobie pomyślał, że ja... To był tylko
alkohol, nie? Jeżeli czujesz się skrępowany...
- Wszystko w porządku.
- W takim razie nie ma
problemu, nie?
- Czyli to był tylko
pijackie bełkotanie trzy po trzy?
- Tylko tyle. Nic więcej.
- No to faktycznie nie ma
problemu. - Mimo to uśmiech Tao zniknął.
Kris nie miał pojęcia,
co tym razem powiedział źle, więc pozwolił sobie jedynie na
westchnięcie.
Wiesz, ja protestowałem
tak z zasady, to było nawet fajne – burknęło
jego ramię.
A jego palce są bardzo
przyjemne, nie rozumiem, jaki miałeś problem – wtrąciła
się broda.
I pragniemy dodać, że
my niczego nie odwołujemy! - dołączyły
się usta.
Nie masz pięciu lat,
bądź mężczyzną! - zawołał
z pasją jego mózg.
-
Wiesz, Tao – skupił wzrok na pustej butelce po soku – jeśli
jeszcze raz znajdziesz mnie w takim stanie, to potrząśnij mną.
Mocno, żebym się ogarnął. Nie chcę, byś, no wiesz... -
Przygryzł wargę. - To byłoby chamskie, gdybym zmuszał cię do
wysłuchiwanie takich rzeczy, skoro nie chcesz...
- Ależ ja nie mam nic przeciwko wysłuchiwaniu, że...
W
pomieszczeniu rozległo się chrupnięcie. Kris ze zmieszaniem
spostrzegł, że Chen wciąż znajduje się w kuchni. Chłopak jednak
w ogóle nie wyglądał na przejętego. Odłożył talerzyk na blat,
przełknął ostatni kawałek śniadania i wstał z miejsca. Wydawało
się, że zmierza do wyjścia, lecz on zatrzymał się przed Krisem,
by poinformować go konspiracyjnym szeptem:
-
Kris, on znowu się na ciebie gapi!
Jakie urocze XDDDDDDD Szkoda tylko że niczego nie było , ale ogólnie słodkie u;u
OdpowiedzUsuńSieeem ~ Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://thegazettelove-imagine1.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuńło, ale zaszczyt kopsnął ;o
OdpowiedzUsuńHahahahahahah nie ma to jak rozmowy z częściami własnego ciała ♥ wygrywasz :D
OdpowiedzUsuń