Pairing: Se7en x G-Dragon (YG FAMILY); T.O.P x G-Dragon (BIG BANG)
Tematyka: kpop, yaoi, agresja, BDSM, prostytucja
Ostrzeżenia: przekleństwa, prostytucja, poniżanie
Se7en nie spuszczał z niego wzroku. Cały czas patrzył w oczy, jakby usiłował coś udowodnić. Nie "jakby", on naprawdę próbował. Przez kilka lat pracy G-Dragon zdążył zauważyć, że niemal wszyscy klienci byli zmęczonymi, niedowartościowanymi ludźmi, którzy musieli odreagować. Nie mogli na pracownikach, żeby nie zostać wyrzuconym z jakiegoś wielce zaszczytnego stanowiska, nie mogli na żonach, które bez wyrzutów sumienia wysłałyby ich do sądu ani tym bardziej na dzieciach, bo akurat zazwyczaj kochali je nad życie. Do tego stopnia, by pokazywać ich zdjęcia dziwkom.
Pozostawało więc jedynie wynająć właśnie taką prostytutkę, na której mogliby się wyżyć. A że po pewnym czasie każdy degenerował się coraz bardziej, przerzucali się na Bogu Ducha winne męski kurwy.
Ten nie stanowił wyjątku. Dobra, może miał jeszcze mniejszą samoocenę niż inni. Przez co był nieco okrutniejszy i złośliwszy. Ale tylko trochę.
Ji Yong szczerze go nienawidził.
- Tęskniłeś? - Mężczyzna uniósł brew z rozbawieniem, już śmieszyła go wizja odpowiedzi.
- Tak.
Był szczery. Mimo wszystko tęsknił za tym obrzydliwym, agresywnym facetem. Nie wiedział jednak, czy się nad nim litował, czy jednak naprawdę stawał się masochistą. Zamknął oczy. Nie, do tego nie mógł dopuścić. Nie nauczyli go tego przez niemal dekadę, nie mógł odpuścić teraz.
Se7en wybuchnął chrapliwym śmiechem długoletniego palacza. Pewnie dalej ukrywał to przed szlachetną małżonką - nie potrafił otwarcie zatruwać powietrza nawet po seksie, kiedy znajdowali się tylko we dwóch. G niespecjalnie to dziwiło. Kiedyś zdążył przejrzeć komórkę mężczyzny i zorientować się, iż w normalnym świecie nie istnieje żaden Se7en, lecz Choi Dong Wook, mąż szefowej jednej z najważniejszych kancelarii. Na jego miejscu też wolałby nie drażnić "drugiej połówki".
- Naprawdę tęskniłeś? - parsknął po raz kolejny.
Ji Yong bardzo chciałby przewrócić oczami, ale doskonale pamiętał, czym skończyło się to ostatnim razem.
- Nie słyszysz? - odpowiedział, irytująco przedłużając samogłoski.
Se7en znowu się zaśmiał. Istniała jedna jedyna zaleta bycia z nim. Uwielbiał irytujących, stawiających się chłopców. Gdy powiedział o tym szefowi Dragona, teraz od razu skierował go do niego. Ji Yong mógł nie hamować języka, mężczyzna cieszył się, że wreszcie znalazł dziwkę, która nie błagała go o możliwość polizania stóp.
- Rozbieraj się. - Machnął ręką.
Dragon przygryzł wargę. Normalnie nie miałby z tym problemu, ale teraz nie znajdowali się w hotelu ani w apartamencie wynajmowanym przez tamtego. Ni stąd, ni zowąd Se7en zjawił się w jego mieszkaniu. Przecież w każdej chwili ktoś mógł przyjść, chociażby ta suka, sąsiadka, której wiecznie przeszkadzał hałas.
- Na co czekasz?
Ji Yong uśmiechnął się lekko. Błagał Boga, by w tej chwili chociaż przypominał osobę z opracowanym genialnym konceptem, nagle bezczelnie udaremnionym. Rzucił bluzkę na podłogę, przygładził włosy i sięgnął do rozporka.
- Stój. - Mężczyzna uniósł dłoń. - Klęknij przede mną.
Teraz naprawdę przewrócił oczami. Na szczęście tamten nie zauważył tego. Wolał skupić się na jakże wspaniałym akcie poddaństwa. Zaraz po obroży G klękania nie znosił najbardziej. Problem polegał na tym, że o ile większość dotychczasowych klientów nudziła obroża, tak zgięcie kolan było absolutną podstawą.
Oglądał nogi Se7ena, wyłapując każde zgięcie spodni. Zawsze interesował się wyglądem ludzi, którzy go zamawiali, by wiedzieć, ile czasu poświęcili przygotowaniu się do spotkania. Ten zmieniał cały strój przed przyjściem; mimo wszystko chłopak bardzo lubił mieć świadomość, że tamten się stara.
Pochylił głowę w oczekiwaniu na rozkaz, ale Se7en milczał. Zamiast tego skupił się na dotykaniu jego nagich pleców. Ji Yong zadrżał, gdy zimne palce rozpoczęły wędrówkę wzdłuż kręgosłupa.
- Szmaciłeś się, prawda? - dobiegł go cichy głos mężczyzny.
Natychmiast uniósł głowę. Człowieku, przecież jestem dziwką, to chyba oczywiste, jęknął w duchu. Nic jednak nie wypowiedział na głos. Nawet idiota powinien się domyślić, że...
Uderzył go w policzek. Lekko, zachęcająco.
- Powiedz prawdę, przecież cię nie zabiję. - Złapał go za podbródek. - Puszczałeś się, tak?
Odetchnął głęboko i bardzo powoli pokiwał głową. W tym momencie dostał tak mocno w twarz, iż upadł na podłogę. Se7en westchnął z dezaprobatą.
- Nie możesz się kiedyś nauczyć, że jesteś tylko mój? - spytał niewidzialnej publiczności.
- Jak przekonasz moją kochaną burdelmamę, to nie ma sprawy - odwarknął. Nie podniósł się, wolał w tej chwili nie robić niczego bez pozwolenia. Poza pyskowaniem, oczywiście.
Mężczyzna skrzywił się teatralnie. Wygodniej rozsiadł się w fotelu. Wyglądał jak pieprzony arystokrata, który z bólem serca musiał wymierzyć karę słudze.
- Jak myślisz, ile będzie chciał? - odezwał się nagle.
Po raz pierwszy od kilku lat Dragonowi naprawdę odjęło mowę. Autentycznie nie miał pojęcia, jak może zareagować na... coś takiego. Klienci się nie przywiązywali, klienci nie mieli problemów z wymienianiem się prostytutkami. Podniósł się na łokciach, by móc lepiej widzieć swojego popieprzonego rozmówcę.
- Ile będzie chciał, żebym wziął cię na wyłączność, o tym mówię - sprecyzował Se7en; chyba myślał, iż nie zrozumiał.
- Na pewno nie będzie cię stać - parsknął.
Tym razem mężczyzna się nie roześmiał. Powoli wstał i usiadł na nim. Brutalnie szarpnął za podbródek Ji Yonga.
- Jesteś mój - syknął.
- Jestem każdego, kto mi zapłaci - odparował.
Dostał w twarz. Nie delikatnie, jak zazwyczaj dostawał za droczenie się, ale mocno. Potem jeszcze raz. I kolejny, nim G nie skrzywił się, nie mogąc zignorować ostrego pulsowania policzka. Se7en znów podniósł rękę, a chłopak zamknął oczy. Ból nie nadszedł. Zamiast niego usłyszał jedynie wściekle znajomy głos:
- Co tu się, do cholery, odpierdala? - zawołał stojący w drzwiach facet, u którego spędził noc. Dzisiaj rano, kiedy się u niego obudził, nie wiedział kim ów jest, jak się nazywa ani co, do diabła, robił w obcym mieszkaniu, więc zwyczajnie uciekł.
- Kim ty jesteś i jakim cudem tu wszedłeś? - wycedził w podobnym tonie klient, podnosząc się.
Dwaj mężczyźni stanęli naprzeciwko. Oceniali swoje szanse w całkowitym milczeniu. Nie ruszali się przez kilkadziesiąt sekund. Dragonowi wydawało się, iż nikt ani nic nie może tego zakończyć. Przynajmniej dopóki jego były gospodarz bez większego przygotowania uderzył przeciwnika w szczękę. Następnie złapał go za nogę i z jeszcze mniejszym skrępowaniem wystawił za drzwi. Zatrzasnął je, wyraźnie odprężony. Ji Yong nie umiał powiedzieć, czy podczas całej scenki zdążył mrugnąć więcej niż dwa razy.
- Co ty tu robisz? - spytał cicho.
- Ja? - wydawał się być zażenowany. - Wiesz, to może źle zabrzmieć... - Podrapał się po głowie. - Zainstalowałem ci lokalizator, żebyś mi tak nagle nie zniknął. Po prostu chciałem ogarnąć, czy wszystko w porządku i nie... Boże, to nie brzmi aż tak stalkersko, jak mi się wydaje, prawda?
- Brzmi. - Uniósł brew.
- W każdym razie... Przyjechałem, bo zapomniałeś torby. - Pomachał nią dramatycznie.
G parsknął. Boże, dlaczego los zsyłał na jego drogę TAKICH ludzi? Albo porywaczy, albo sadystów, albo debili. Dotknął ramienia mężczyzny i uśmiechnął się lekko.
- Dzięki.
Tamten poklepał go po nagich plecach. Po chwili zastanowienia przyciągnął chłopaka bliżej.
- Nie ma za co.
- Nie, naprawdę... Dziękuję...
- Choi Seung Hyun. Tak się nazywam. - Mężczyzna odsunął go, by zaprezentować stan uzębienia.
Choi Seung Hyun... Cóż, witaj, człowieku, gotowy zamieszać w moim już całkiem nieźle popierdolonym życiu, pomyślał Ji Yong.
A potem odwzajemnił uśmiech.
mr
OdpowiedzUsuńJaki zUUUy Se7en, ło panie D: Odkąd wystąpił w "Cafe", ogarniałam go i nawet polubiłąm, a Ty cały czas kreujesz go na potwora ;----; Tutaj... hmm... cały czas zastanawiam się, czy on zapałał jakimś uczuciem do GD, w końcu tak się czasami dzieje, czy ma aż tak posesywną nature, że... .0. W ogóle fajnie, że wreszcie zaczęłaś to z powrotem pisać, bo czekałam, czekałam, a tu tylko Shinee, MBLAQ i inne dziadostwa >.<
OdpowiedzUsuńJaaa ale mi się to podoba! Właśnie zarąbiście, że to nie jest jakieś cukrowe, godzie w pierwszym rozdziale już kochają się,wszystko idzie gładko, a jedynym problemem jest to co "on" sobie o tym drugim pomyśli, słodkie uke i tym podobne rzygam czymś takim. To co ty napisałaś, to jest właśnie to co mnie kręci, cudo. Bardzo mi się podoba, po za tym ja uwielbiam pyskatych chłopców, takich jak twój GD na serio, mega mi się to podoba! Ciekwa jestem jak to się dalej potoczy ^.^
OdpowiedzUsuńWeny!
Kiedy następna część? ^^
OdpowiedzUsuńCudowne<3 Kiedy następna część?Czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuń