Tematyka: kpop, shounen-ai, Internety, pomieszanie z poplątaniem
Ostrzeżenia: elementy chatficu, przekleństwa
Onew jęknął. Leżał na łóżku, oparłszy nogi na parapecie, i myślał. Próbował myśleć, znaczy się. Tak, decydowanie bardziej pasowało tutaj "ze wszystkich sił usiłować myśleć". Od paru godzin nie zrobił nic poza położeniem ekranu laptopa na głowie. Swojej. Nie wyglądało to zapewne zbyt dobrze - Taemin uciekł na sam widok.
Nie miał pojęcia. I nie, nie w jakiś wielki, podniosły, filozoficzny sposób. Po prostu nie wiedział, jak ma powiedzieć swej wielkiej internetowej miłości kim jest. Zgodził się na randkę pod wpływem długiego szantażu emocjonalnego, w trakcie którego zarzucono mu dosłownie wszystko - od socjopatii po ułomność spowodowaną sparzeniem się pradziadków z japońskimi trollami. Momentami miał ochotę odpowiedzieć czymś równie okropnym, lecz powstrzymywała go wizja kontrataku.
Teoretycznie wszystko było w porządku. Po długiej kłótni z Jjongiem dotyczącej wyższości parku nad kręgielnią - oczywiście Jong Hyun, ten tępy osiłek, nie dał się przekonać - wybrał miejsce na spotkanie, ustalił termin, wszystko. Problem polegał na tym, iż prawdopodobieństwo, że zostanie zabity przez Key, kiedy tylko się zobaczą, było horrendalnie wysokie.
Westchnął głośno po raz kolejny, ignorując nagłe wrażenie, iż jest podsłuchiwany. Naprawdę nie chciał się jeszcze dowiadywać, że resztę zespołu ciekawi jego życie seksualne. Pokręcił głową. Prawie się podniósł, gdy nagle komputer wydał okropny dźwięk zwiastujący nową wiadomość. Bummie, czy ty nie masz co robić?!
dinosaur_is_still_alive:
Jin Ki...
KeepFuckingCalm:
mm?
dinosaur_is_still_alive:
proszę Cię
powiedz mi,
że to nie Ty
podrywasz
Ki Buma
proszę
KeepFuckingCalm:
.
.
.
dinosaur_is_still_alive:
będę mógł wtedy umrzeć
szczęśliwy
proszę
KeepFuckingCalm:
skąd wiesz?
.-.
dinosaur_is_still_alive:
.________________________.
miałeś tego nie pisać
kurwa
KeepFuckingCalm:
to było takie łatwe do ogarnięcia?
dinosaur_is_still_alive:
nie, wcale.
nie dało się zauważyć tego, że
zakochaliście się
gadaliście o sobie
mieliście się spotkać
KeepFuckingCalm:
ej, ale ja mówiłem o kobiecie!
dinosaur_is_still_alive:
W TYM SAMYM CZASIE
przestań.
KeepFuckingCalm:
przepraszam >.<
dinosaur_is_still_alive:
mnie nie przepraszaj.
nie ja oberwę, gdy tylko wszystko wyjdzie
C:
KeepFuckingCalm:
bawi cię to...?
dinosaur_is_still_alive:
co zamierzasz z tym zrobić?
KeepFuckingCalm:
naprawdę cię to bawi?
dinosaur_is_still_alive:
Jiiiinki!
>___>
KeepFuckingCalm:
UNIKASZ TEMATU!!!oneoneone111
dinosaur_is_still_alive:
wolisz rozmawiać o tym jak unikam tematu
czy pomyśleć co zrobić z Ki Bumem?
KeepFuckingCalm:
to drugie
...
dinosaur_is_still_alive:
brawo!
KeepFuckingCalm:
on mnie zabije
dinosaur_is_still_alive:
yhym
chyba że zdążysz wyznać mu dozgonną miłość
i wybronić się z oskarżenia,
że grasz na dwa fronty
x3
KeepFuckingCalm:
na dwa fronty?
wtf?
dinosaur_is_still_alive:
przypominam - to Ki Bum
on na pewno
jak mu powiesz
stwierdzi, że jesteś i z nim
i z tą kobietą
KeepFuckingCalm:
it doesn't make sense O:
dinosaur_is_still_alive:
przypomnę po raz ostatni:
TO KIM KI BUM
KeepFuckingCalm:
aaaaa
fakt
>:
dinosaur_is_still_alive:
powodzenia
KeepFuckingCalm:
ej, ponoć chciałeś mi pomóc D:
dinosaur_is_still_alive:
co?
kiedy? niby?
KeepFuckingCalm:
obiecałeś ;-;
dinosaur_is_still_alive:
lol, nope.
po prostu lubię mieć wgląd w całą sytuację
na przykład w Twoje ciało, kiedy
Ki Bum się już Tobą zajmie C:
KeepFuckingCalm:
jesteś szują, jjong
dinosaur_is_still_alive:
nieprawda, dbam o swoich przyjaciół
KeepFuckingCalm:
WIDZĘ
dinosaur_is_still_alive:
jak już Ki Bum Cię zabije, to mu kogoś miłego znajdę
KeepFuckingCalm:
spierdalaj
dinosaur_is_still_alive:
i dalej obstaję za kręgielnią,
tak a propos
~ dinosaur_is_still_alive opuścił konwersację
~ KeepFuckingCalm zmienił status na "nigdzie nie wychodzę - praca, praca, praca"
***
Key zamaszyście otworzył drzwi. Zlekceważył głośny trzask, który wydały po zetknięciu się ze stawiającą opór szafką. Opadł na łóżko Onew, równym brakiem uwagi obdarzając gospodarza. Nie miało znaczenia to, czy Jin Kiemu podoba się fakt, iż właśnie do jego pokoju wparadowała śmiertelnie blada personifikacja nieszczęścia, by spocząć pośrodku posłania na wznak, w pozie "cztery łapy w cztery strony", jakby pozując do postindustrialnej wersji rzeźby Laocoona.
- Nie kocha mnie. I wcale nie chce poznać - oznajmił grobowym tonem.
Onew zamrugał. Widocznie nie zrozumiał o czym mowa. Albo jeszcze nie przestał myśleć o swojej pięknej wybrance. Pewnie, po co przejmować się przyjaciółmi?!
- Mój chłopak - wyjaśnił zbolałym tonem. - Nie chce się ze mną spotkać.
O, jednak pojął! I nawet wyglądał na zaszokowanego! Ach, jedna racjonalna, niespaczona przez system dusza w pełnym demonów dormie! Nie jest jak reszta, która reagowała końskim, zawistnym śmiechem na samą wzmiankę o braku miłości ze strony jego ukochanego!
- Dlaczego?
Jin Ki pochylił się nad nim. Z oczu aż biło współczucie i troska! Ki Bum pokręcił głową. Los jednak był sprawiedliwy. Celowo wpierw obdarzył go okropnymi słuchaczami, by mógł w pełni docenić wspaniałość bijącą od lidera. Uśmiechnął się smutno. Pragnął dać do zrozumienia, iż nie chce nikogo przygnieść swym cierpieniem.
- Mówi, że pracuje. Ale on cały czas "pracuje" - sarknął. - Skąd mam wiedzieć, czy kogoś nie ma?! - Zamilkł, wstrząśnięty tą nagłą myślą.
- Na pewno nie ma. - Onew wzdrygnął się, jakby też obrzydzony samą wizją. - Wiesz, może on się boi? Że nie sprosta twoim oczekiwaniom, że nie będziesz chciał go znać? Widzisz, Bummie, zupełnie inaczej postrzega się ludzi przez Internet...
Key skrzyżował ręce na ramionach. To miało sens. Nawet całkiem duży.
- Co w takim razie powinienem zrobić? Porozmawiać, nie wiem... - Przygryzł wargę.
- Może zaczniecie rozmawiać przez telefon czy coś... Żeby poznać swoje głosy, jak rozmawiacie, takie tam. - Wzruszył ramionami.
Ki Bum uśmiechnął się promiennie. Po dawnej depresji nie było nawet śladu. To zresztą wcale nie była depresja, tylko... reakcja odruchowa. Żadna tam histeria, w histerię wpadają tylko kobiety. I koniec tematu. Kropka.
- KOCHAM CIĘ, JIN KI! - Pobił wszystkie rekordy Guinessa dotyczące głośności ludzkiego krzyku. Był tego pewien. Ludzie mieszkający w promieniu pięciu kilometrów od nich prawdopodobnie też.
Jeżeli jego chłopak będzie taki jak Onew, w życiu nie zerwą. Pozostało się tylko przekonać.
Hahahahah.Królestwo za jego reakcje!
OdpowiedzUsuń